Nie wiem czy jest na świecie coś co lubię bardziej niż podróże. Nawet nie samo zwiedzanie i odkrywanie nowych miejsc, ale po prostu poruszanie się, przemieszczanie ze znanego miejsca do nowego. W podróży odnajduję spokój i optymalną ilość podekscytowania, chyba dlatego wtedy pracuje mi się (przynajmniej koncepcyjnie) najlepiej.
Przez ostatnie lata przemieszczałam się, szczególnie samolotami, tak dużo, że opracowałam w głowie listę rzeczy, bez których absolutnie się nie ruszam. Oczywiście ma ona swoje warianty i jako, że jutro rano wyruszam na mały urlop, pokażę Wam jeden z nich – wakacyjny oczywiście!
- Jestem z tych zabawnych ludzi co lubią latać w dresie. I mam na tę okoliczność jeden wyjściowy dres Nike. Jest super wygodny, pasują do niego różne góry i nie wyglądam w nim jakbym dopiero co wyszła z siłowni.
- Słuchawki w podróży, niezależnie czy do sąsiedniego miasta czy do dalekiego kraju, to dla mnie podstawa. Na co dzień używam zwykłych, które fabrycznie dali mi do iPoda, ale odczuwam potrzebę jakichś lepszych… Jak pokazywałam Wam już tutaj, upatrzyłam sobie w Londynie złote Beats i trochę na nie choruję. Wiem, że za tę cenę można dostać inne lepsze, ale czy ładniejsze? Nie ukrywam, że na tym też mi zależy. Jeśli możecie mi polecić jakieś ładne i dobre słuchawki nauszne byłabym zobowiązana. Inaczej wyląduję niebawem z tymi :)
- Wygodne buty w podróży to podstawa. Zdecydowanie preferuję te sportowe (białe Nike albo Converse dobre na wszystko :)), ale jeśli nie one to jedyną alternatywą są dla mnie baleriny…
- Lubię przełamać sportowy wygląd stroju, w którym podróżuję, casualowym zegarkiem czy inną biżuterią. Uwielbiam markę Fossil – mają dobre ceny, genialny design i dobrą jakość – od 3 lat noszę podobny do tego, ale rozglądam się za nowym i niesamowicie podobają mi się też ten i ten!
- W mojej wakacyjnej walizce nigdy nie brakuje t-shirtowej sukienki…
- …i gumowych butów. To dla mnie “must-have” letniego stylu. Uwielbiam buty od Melissa, są śliczne, wygodne i nigdy mnie nie zawodzą :)
Wiele z rzeczy przedstawionych w dzisiejszym poście pochodzi ze sklepu Answear, który lubię szczególnie – mają duży wybór i można upolować tam naprawdę fajne zniżki!
Jeśli nie chcecie ich przegapić proponuję regularnie zaglądać na serwis tanio.co oferujący kody rabatowe do wielu sklepów intenetowych (było już o nich w serii Historie Waszych biznesów!). Już dziś przypomina on m.in. o zniżce do Answear w wysokości 50 złotych, za zapisanie się do newslettera!
- Walizka walizką, ale jeszcze ważniejsza jest dla mnie torba podręczna. Mam bardzo podobną do tej powyżej, również z Mango. Dałam za nią parę groszy, a służy mi doskonale. Jest pojemna, ale i elastyczna, więc w razie czego mogę ją bez problemu schować do bagażu.
- Pewnie wiecie doskonale, że w podróży samolotem, szczególnie letniej, niesamowicie istotna jest woda – powietrze na pokładzie ma mniejszą wilgotność niż to na Saharze! Niestety na pokład samolotu można wnieść tylko wodę zakupioną w części bezcłowej lotniska (względy bezpieczeństwa), która kosztuje zwykle od 6 złotych wzwyż za małą butelkę (ostatnio zapłaciłam 10…), nie mówiąc już o kupowaniu jej w samolocie… Dlatego od dawna szukałam w sklepach butelki Bobble i w końcu ją znalazłam! Jest ona wyposażona w filtr węglowy (taki jak w domowych filtrach z dzbankiem), który oczyszcza kranówkę z zanieczyszczeń i nieprzyjemnych zapachów. Biorąc pod uwagę, że w krajach europejskich picie wody z kranu jest bezpieczne, spokojnie napełniam ją na lotnisku i zabieram ze sobą na pokład. Butelka ta kosztuje ok. 50 złotych, a wymienne filtry można dostać już za 25 złotych. Niestety nie wiem gdzie można ją u nas kupić – kiedyś widziałam ją w Duce. Moją obecną znalazłam w Londynie w sklepie ASDA.
- Druga forma wody, która zawsze ze mną jeździ to woda termalna – świetnie odświeża po kilkugodzinnym pobycie w samolocie!
- Okulary przeciwsłoneczne lubię równie mocno co zegarki – mogłabym mieć setki par i nie ruszam się bez nich z domu, a co dopiero na wakacje. Ostatnio brakuje mi jakiejś ciekawej czarnej pary i się rozglądam – niestety podoba mi się sama droższa półka np. te czy te. Jest nadzieja w lotniskowych strefach bezcłowych, dlatego wakacje to dobry czas by się rozejrzeć za nowymi okularami! Można trafić dobre promocje, bez ryzyka, że kupimy podróbki.
- Na wakacje nie ruszam się bez sprawdzonego kremu do twarzy z wysokim filtrem! Po tym jak w zeszłym roku kupiłam sobie na miejscu jakiś przypadkowy, który tak mnie uczulił, że przez 2 tygodnie wyglądałam jak krokodyl, wożę ze sobą tylko te sprawdzone! Jestem wielką fanką produktów z firmy Ziaja (głównie za doskonały stosunek jakości do ceny) i gorąco polecam Wam krem, który widzicie powyżej. Nie uczula, chroni, nie zapycha, można po jego użyciu spokojnie umalować – skarb za niecałe 10 złotych!
- Makijaż w wakacyjnej podróży mógłby dla mnie nie istnieć, ale robię czasem wyjątek… dla tuszu do rzęs i rozświetlacza. Ten od The Balm dostałam w prezencie i jestem w nim zakochana! Efekt jaki tworzy, szczególnie widoczny na zdjęciach, jest nie do podrobienia!
- I ostatni, ale nie mniej ważny od innych, przedmiot, który przyczynia się do tego, że pomysły i plany wymyślone w podróży mogę później wcielić w życie – papierowy notatnik! Żaden elektroniczny nie jest w stanie go zastąpić. Tak jak już kiedyś Wam pisałam, bardzo lubię te firmy Moleskine, ale ostatnio dałam szansę czemuś nowemu! Dobrą alternatywą dla nich są notesy francuskiej marki Rhodia. Jestem w trakcie ich testowania – niebawem dam znać jak się spisują! Więcej modeli możecie zobaczyć tutaj.
Jak myślicie, o czymś zapomniałam? Oby nie, bo wyjazd jutro rano!
Dla mnie białe dresy i białe buty to kompletna pomyłka w podróży. Na wakacje – czyli leżenie plackiem w hotelu plus clubbing czy bary, jasne. Ale jeśli mam chodzić po drogach, spacerować i intensywnie korzystać z okolicy i z natury, to jednak białe rzeczy zostają w domu.
Ale te dresy są szare! Szary to mój uubiony niebrudzący się kolor! :)
Buty biale fakt, mogą byc trudne w użytkowaniu, ale wrzucam potem do pralki i wychodzą za godzinę jak nowe.
PS. Białym dresom też mówię stanowcze nie – to jak zaprzeczenie idei sportowych spodni “na luzie” :D
zakochałam się w gumowych butach <3 planuję zakupić w niedalekiej przyszłości :) mam nadzieję, że one nie mają jak obedrzeć pięt - wszystkie inne buty mi to robią niestety...
Próbuję sobie przypomnieć czy moje gumowe baleriny obcierały mi pięty, ale chyba nie… Chociaż to nigdy nie wiadomo. W każdym razie sandałki można brac w ciemno, tylko rozmiar dobrze trzeba dobrać :)
Też sporo latam i jak dla mnie dres wygrywa. Wolę czuć się wygodnie przez te godziny niż być na przykład w dżinsach – które nawet jeśli najwygodniejsze na świecie, ale jednak zawsze… dżinsowe i a to uciskają, a to coś… Mój dres nie jest jakiś piękny, może i wyglądam jakbym wyszła z siłowni, ale.. za komfort w podróży jestem w stanie zapłacić cenę bycia przez moment “dresiarą” (ale taką bardziej classy…) ;) A takiego dresu jak Twój nie założyłabym nigdy w życiu, bo bym grubo wyglądała :P
Czarny zegarek Fossil – piękny! Nie zastanawiaj się :) a co do butelki Bobble too chyba właśnie na nią zachorowałam :) Świetne zestawienie!
Dzięki! Ten zagarek będzie musiał chwilę poczekać, bo czuję jak mi się właśnie budżet kurczy (wakacje w toku, pozdrawiam gorąco!), ale myslę o nim intensywnie! :)
Butelkę Bobble chciałabym mieć bardzo. <3 Może ktoś mi kiedyś kupi? :D
Rzeczywiście fajny! To też jest fajne: http://twojlunchbox.pl/ :D
Kupiłaś w końcu te Beatsy? Do mnie też się uśmiechają, jestem ciekawa opinii :)
Jeszcze nie! W UK się nie opłaca, a może w wakacje polecę do USA – liczę, że tam będą troche tańsze :)
A w ogóle dziś dostałam na maila info, że u nas w PL jest taka promocja –> http://ispot.pl/s,beats. Jakby ktoś chciał zaszaleć i od razu kupić sobie iPada :D
Wiesz, conversy w Europie też bardzo zdrożały. Chyba masz rację, nie ma wyjścia, trzeba bookować bilet do NY :D!
Gadżety raczej dla kobiet, więc … ;) odpadam!:)
Mój chłopak też nie rusza się bez notesu! I podkrada mi Bobble oraz krem z filtrem :)) Więc te 3 rzeczy gorąco polecam nawet facetom ;)