Przyznaję się bez bicia – jeśli chodzi o słomiany zapał, nie wiedziałam, że to dla Was tak ważny temat! Jednak ankieta przeprowadzona na mojej grupie „Planuję biznes z głową” nie pozostawia złudzeń. Wybraliście ten temat jako jeden z trzech najbardziej palących problemów osób startujących z własnym biznesem.
Podejrzewam, że dla mnie nie był on oczywisty, ponieważ nigdy nie oskarżyłam się o słomiany zapał. Nie że go nie miałam! Na pewno kiedyś mi się przydarzył. Kwestia tylko jak go nazwałam. Bo dla mnie „słomiany zapał” to po prostu niedokończone zadanie. Takie, które najpierw mnie zapaliło do działania, a potem jednak z różnych względów odpuściłam. Kluczowe są tu „dla mnie” i „z różnych względów”. Niekoniecznie to, że odpuściłam. Prawda jest taka, że ciągle coś odpuszczam. Ba! Większej ilości zadań odmawiam niż je akceptuję. Więcej pomysłów skreślam niż wpisuję do kalendarza i… już się do tego przyzwyczaiłam.
Więc na początek taka uwaga: moim zdaniem rezygnowanie jest dobre. Odkąd się do tego bardziej przykładam, mam większe sukcesy w tych zadaniach, które jednak na liście zostały.
Siadając do pisania tego posta zadałam Wam na moim Instagramie pytanie: Czym jest dla Was „słomiany zapał”? Oto niektóre odpowiedzi jakie otrzymałam:
Wasze słowa dały mi lepsze spojrzenie na to w czym tkwi problem. Bo on moim zdaniem nie tkwi w samym zapale, a w tym jak podchodzimy do selekcji wdrażanych pomysłów. „Słomiany zapał” to tylko negatywna etykieta, którą sobie niepotrzebnie przyklejamy.
Zamiast umacniać się przez spoglądanie na sprawę realnie („Nie wzięłam się za to, bo nie zaplanowałam porządnie. Następnym razem zrobię to lepiej”), karcimy się i nic z tego nie wynika („Znów wyszło jak zwykle. Jestem leniwa i mam słomiany zapał”).
Jednak jak zwał tak zwał. Recepty na tę sytuację są takie same, niezależnie czy nazwiemy ją brzydko czy nie. Zaraz więc o nich opowiem. Zanim jednak przejdziesz do czytania, mam prośbę: następnym razem gdy zechcesz posądzić się o słomiany zapał, spójrz na sytuację realnie i zastanów się czy przypadkiem nie jest on Twoją zaletą. Nie wszystkie pomysły są godne zrealizowania. Pisałam o tym tutaj i tutaj. Gdy już uznasz, że warto w niego iść, ale nadal obawiasz się szybkiego wypalenia, zastanów się czy przypadkiem nie popełniasz jednego z poniższych błędów!
Cierpisz na słomiany zapał? Oto jak sobie z nim poradzić!
Upewnij się czy chcesz to zrobić (i jak bardzo!)
Łatwo się mówi „ok, zabieram się za to”! A skoro łatwo, to też często robimy to pochopnie. Dlatego pierwsze tematy mojego kursu przedsiębiorczości „Strategiczny start” to praca u podstaw i sprawdzanie, czy projekt, który chcesz zrealizować naprawdę jest dla Ciebie ważny. Czy elementy, które się na niego składają też są dla Ciebie tak atrakcyjne jak efekt końcowy? Czy ten pomysł jest zgodny z Twoim stylem życia, który chcesz osiągnąć?
Wiele pomysłów gaśnie tak szybko jak się zapaliły, bo rzeczywistość jaka stoi za ich realizacją nie jest taka różowa jak się wydawało na początku. Przykładu nie muszę szukać daleko, to moda na blogi. Relatywnie łatwo jest założyć własną stronę, napisać 3 artykuły i je tam wrzucić. Dużo trudniej zdobyć publikę i regularnie publikować teksty. Dlatego wiele osób zakłada blog, ogłasza go światu i… to tyle. Z jednej strony to słomiany zapał w pigułce, ale z drugiej czym to jest naprawdę? To porwanie się na zadanie, które postrzegasz inaczej niż ono wygląda w rzeczywistości. Miał być lans na blog, a są godziny spędzone w izolacji na mozolnym klikaniu.
Warto więc spojrzeć na sprawę realnie i upewnić się, że to za co się bierzesz jest dla Ciebie naprawdę i ważne i chcesz to zrobić!
Upewnij się czy to ma dla Ciebie sens
Druga sprawa, po co to robisz? Skoro nie widzisz wyraźnie swojego „po co” (czyli na pierwszy rzut oka Twój projekt do niczego Cię nie prowadzi) to dlaczego chcesz od siebie wymagać wytrwałości i samodyscypliny? Mając na horyzoncie głębszą motywację, dużo łatwiej jest usiąść do nawet najbardziej upierdliwych zadań.
Zaplanuj małe kroki
Wielkie plany są trudne. Nie tylko do zaplanowania, a potem do egzekwowania, ale szczerze mówiąc dla mnie najbardziej do patrzenia na nie 🙂 Widok, że tyle przed Tobą jeszcze do zrobienia bywa taaaak przytłaczający! Mnie to zupełnie nie ekscytuje.
Dlatego duży plan planem, ale ja najbardziej lubię do niego strategię małych kroczków. Skupiam się na tym co najbliżej i cieszę się, że idę do przodu. Słomiany zapał zakłada, że zapalasz się do roboty, a potem nic nie robisz. Jeśli zrobisz małe kroczki to nieprawdą będzie, że nie robisz nic! I po problemie.
Doceniaj to co już zrobione
Istnieje duża szansa, że oskarżasz się o słomiany zapał i cały czas wydaje Ci się, że wciąż zaczynasz od nowa, bo nie doceniasz tego co już Ci się udało. Śledź postępy i zauważaj małe sukcesy, które masz za sobą! Przyda Ci się to też w toku prac nad całym projektem, bo motywacja nie raz spadnie Ci na samo dno – fajnie wtedy zatrzymać się i zobaczyć ile już zostało zrobione.
Niech ważna będzie dla Ciebie droga, a nie cel
Cele w biznesie bywają odległe. Trzeba je mieć na horyzoncie, ale droga do nich może być w rzeczywistości dłuższa niż sobie wcześniej wyobrażałaś. Warto więc wyrobić sobie nawyk cieszenia się drogą samą w sobie. Ja na przykład ogromnie doceniam czas kiedy piszę. Szczerze mówiąc efekt stresuje mnie w tym przypadku dużo bardziej, więc dla równowagi lubię to, że droga mnie relaksuje. Często nawet jeśli nie uda mi się skończyć tekstu, staram się być zadowolona, że chociaż spędziłam czas na pisaniu. Czasem coś się wtedy nauczę, zawsze działa to dobrze na moje przyszłe tworzenie, nawet jeśli w efekcie wyjdzie jakiś nienadający się do publikacji bubel, to i tak mówię sobie, że chociaż byłam zdyscyplinowana i napisałam cokolwiek!
Takie podejście bardzo ułatwia działania biznesowe i moim zdaniem jest jak najbardziej godne wdrożenia w zasadzie w każdym aspekcie Twojej działalności. W końcu królową wiedzy w tej dziedzinie jest doświadczenie! A jak zdobyć je inaczej jak nie przez przechodzenie drogi do celu? Czasem zabłądzisz, czasem pójdziesz na około, ale kiedyś w końcu dojdziesz do celu!
Na koniec chcę jeszcze podkreślić: to nie jest tak, że każdy Twój pomysł jest wart realizacji! Czasem słomiany zapał to nic innego jak objaw rozsądku. Może to wcale nie jest pomysł, który warto realizować? A może nie jesteś w dobrym momencie życia, by się za niego wziąć? Może rynek nie jest jeszcze gotowy?
Te przeszkody są czasem bardzo subtelne i ciężko je zauważyć. Więc proszę Cię, zanim następnym razem oskarżysz się o słomiany zapał, zastanów się czy przypadkiem nie zasługujesz na pochwałę. I czy nie zwolniło Ci się właśnie miejsce na jakiś inny pomysł, który jest bliższy twojemu sercu i bardziej zgodny z Twoim stylem życia! Trzymam kciuki za sukcesy :)
Źródło zdjęcia głównego: Kaboompics
Ja też używam Kaboompics ;) Mają świetne zdjęcia. U mnie najlepiej idzie z planowaniem. Ale gorzej z rozpoczęciem działania. Nie pomaga też prokrastynacja, czyli odkładanie na później i perfekcjonizm. Przez nie zburzyłam większość moich pomysłów, bo nie były wystarczająco dobre, bo nie teraz…
Umiejętne powiedzenie “nie” jest tak samo ważne jak powiedzenie “tak”. Zwłaszcza samemu sobie. Bez późniejszych wyrzutów i pretensji ;)
Według mnie fajnym sposobem sprawdzenia czy coś ma szanse “zatrybić” jest poświęcanie temu na start 20 minut dziennie. Trochę jak z wyrabianiem nowego nawyku. Jeśli to chwyci i zacznie wciągać na kilka godzin to wiadomo, że to jest to i można się temu poświęcić :)
Ode mnie trzy porady:
1. Nie rób tego, jeśli nie sprawia Ci to frajdy!
2. Nawet największy plan musi mieć w sobie coś zwariowanego, głupiego, co będzie nam rysować uśmiech na twarzy w ciężkich momentach.
3. No i nie myśl za dużo, nie szukaj w sobie wad na siłę :).
Ostatnio również przerwałem realizację projektu. Nie idzie to nie idzie. Wrócę do formy to się tym zajmę. A może będę miał już jakiś fajniejszy plan :)
[…] Czytaj też: Jak radzić sobie ze słomianym zapałem? PS. Czasem go pochwalam! […]
A ja od dwóch tygodni wprowadziłam sobie system monitoringu tego co chcę osiągnąć takie małe cele (postanowienia). Wygląda to tak : mam w kalendarzu listę 12 takich mini celów i codziennie odhaczam co udało mi się zrobić a stawiam x gdzie nie. Przy każdym jest opis ile dni w tygodnia na to planuję poświęcić. Jeśli tylko np 2 to dni, których to nie dotyczy stawiam kreski. Moje wnioski dobry sposób na trzymanie dyscypliny i na mojej liście jest coraz więcej odhaczonych spraw.
[…] niż w ich dokańczaniu. To normalne i to dobrze – nawet o tym ostatnio pisałam w poście o słomianym zapale. Bo wiadomo, że nie każdy pomysł jest świetny. Czasem okazuje się to już na etapie wyboru za […]