Kiedy 2 lata temu wypuściłam mój pierwszy elektroniczny infoprodukt – eBooka z kursem Jak zacząć projekt biznesowy w formie podręcznika – polskojęzycznej wiedzy o tym jak mam to zrobić nie było wcale!
Czerpałam wtedy z doświadczeń zagranicznych blogerek i muszę przyznać, nauczyłam się od nich bardzo wiele! Ale była to jednak wiedza z innych realiów, żeby nie powiedzieć „z innego świata”. Nie do końca przystająca do polskiego rynku, który wtedy dopiero się tworzył.
Nic dziwnego, że przy tworzeniu tego eBooka popełniłam wiele błędów! Teraz nie przejmuję się nimi zbytnio, to nie o to chodzi, by się nimi dalej zamartwiać. Traktuję mój blog jak poligon ćwiczeniowy, na którym testuję różne rozwiązania, tak bym mogła później lepiej doradzać moim klientom których np. konsultuję. Poza tym to było już 2 lata temu, naprawdę moja wiedza, umiejętności i doświadczenie lawinowo wzrosły od tamtej pory!
Dziś rynek produktów elektronicznych wygląda zupełnie inaczej niż wtedy – popyt i konkurencja są dużo większe. Jednak proces ich tworzenia polega na tym samym. Dlatego chciałabym się dziś z Wami, osobami które myślą o stworzeniu i sprzedaniu własnego produktu elektronicznego (swoją drogą to bardzo dobry pomysł!), podzielić tymi błędami, tak byście ich niepotrzebne nie powtórzyli :)
3 błędy, które popełniłam tworząc mój pierwszy elektroniczny infoprodukt!
Po pierwsze: Wydałam za dużo
Pisałam Wam już o tym w tym poście o procesie tworzenia kursu Jak zacząć projekt biznesowy. Wiecie stamtąd, że zrobienie kursu kosztowało mnie ponad 1000 złotych, a mogło… 0 (słownie: zero :)).
Wydawało mi się wtedy, że do stworzenia zarówno kursu jak i eBooka potrzebuję jakichś NieWiadomoJakSkomplikowanych (i oczywiście płatnych) narzędzi. Dopiero gdy oba te produkty były gotowe zobaczyłam, że właściwie każde z nich dało się zastąpić podobnym darmowym rozwiązaniem.
Nauczona tym doświadczeniem, dziś stosuję bezpłatne narzędzia tak długo jak się da, a środki, które na to wydałam przesuwam na inwestycje w oszczędność czasu! Na czym ona polega? O tym we wnioskach z drugiego błędu…
Po drugie: Nie delegowałam zadań
Przy wydawaniu eBooka zrobiłam WSZYSTKO sama. Wszystko! Począwszy od napisania go, przez korektę, grafiki, skład, promocję i wiele innych… Kiedy dziś o tym myślę, nadal mam ciarki na plecach, jak ja mogłam zmarnować tyle czasu?
Pamiętam długie godziny przesiedziane przy moim mega niewygodnym szklanym, okrągłym stole przechrzczonym na biurko i miejsce pracy…
Zupełnie nie rozumiem dlaczego marnowałam długie godziny na czytanie tekstu po raz setny, skoro mogłam zamówić korektę/redakcję i za niewielką kwotę (to nie są drogie rzeczy) mieć wszystko zrobione, podczas gdy ja skupiłabym się na przykład na promocji!
Nadal uczę się delegować zadania, ale dziś idzie mi to zdecydowanie lepiej! Pomaga mi w tym moja asystentka Asia, którą ja wolę nazwać managerką ds. niemerytorycznych :) Na prawdę lepiej mi, blogowi i Wam czytelnikom, jeśli ja zajmuję się „mięsem” (mam na to więcej czasu!) niż sprawami administracyjnymi takimi jak programowanie postów, automatyzacja maili itp.
Gdybym mogła udzielić sobie sprzed 2 lat jednej rady, byłoby to: znajdź sobie kogoś do pomocy – nie musisz robić wszystkiego sama!
Po trzecie: Zbyt długo zwlekałam
Między innymi przez to, że kroków na liście „to do” przy tworzeniu eBooka miałam kilkadziesiąt, czułam się przytłoczona i odkładałam przekształcenie kursu w podręcznik na wieczne jutro.
Zupełnie niepotrzebnie! Od rozpoczęcia kursu do wydania podręcznika minęło sporo czasu i przez to niektórzy potencjalni klienci nie byli już zainteresowani, z prostego powodu – zapał do pracy im ostygł!
Powiedzenie kuć żelazo póki gorące pasuje tu idealnie. Jeśli czuję, że teraz jest dobry moment to już nie zwlekam! Nie wykręcam się brakiem środków (bo można za darmo), nie wykręcam się brakiem czasu (bo szukam kogoś do pomocy) i działam :)
Jeśli Ty też chcesz działać i zacząć tworzyć infoprodukty elektroniczne wpadnij na darmowy webinar, który organizuję już w ten piątek 9 czerwca 2017 o 10:00.
Powiem Ci na nim między innymi o tym:
* jak zrobiłam mój pierwszy infoprodukt elektroniczny,
* ile na nim zarobiłam,
* jakich narzędzi użyłam do stworzenia go,
* i jak go sprzedaję.
Uwaga! Osoby, które będą na webinarze na żywo (mimo wczesnej pory :)) otrzymają ode mnie czeklistę do wydrukowania z krokami jakie po kolei trzeba przejść by stworzyć i zacząć sprzedawać taki infoprodukt!
Warto znaleźć od rana chwilę, poedukować się i już od weekendu można wdrażać pomysł w życie!
[…] 3 błędy, które popełniłam tworząc mój pierwszy elektroniczny infoprodukt (TheOwner&Co) […]
Zapisałam się ..i będę :)
Ten post brzmi jak Tim Ferriss w pigułce :) Chyba najważniejsze, co tu piszesz, to zlecanie zadań – oszczędza nam tyle czasu i nerwów. Ale to, co bym dodała – to że zlecenie potęguje nie tylko wydajność, ale też niewydajność, więc trzeba dobrze przemyśleć co i komu oddelegować :)
Czy będzie jeszcze taki webinar, albo czy jest możliwość uzyskania dostępu do nagrania z tego, który odbył się w czerwcu?
W tym tygodniu na fanpage będzie live na temat “Jak stworzyć pierwszy e-produkt?”. Może Cię zainteresuje :) https://www.facebook.com/Th…
Zgadzam się, w szczególności z punktem 2 i 3, bo 1 nie doświadczyłam – przy tworzeniu produktu wydaję pieniądze przede wszystkim na punkt nr 2, czyli delegowanie zadań, nie czuję więc, że to za dużo, bo jest to warte swojej ceny :) Myślę, że niedelegowanie zadań jest często najbardziej kosztowne, bo przecież tę maaaaasę czasu, który przeznaczamy na zadania, w których nie jesteśmy ekspertami, można wykorzystać na “normalną” pracę i spokojnie sobie na to delegowanie zarobić. Bycie Zosią Samosią wbrew pozorom też kosztuje :)
Widzę, że delegowanie zadań to bolączka wielu osób :-) Znam to: sama dotychczas ogarniałam wszystkie techniczne rzeczy związane z prowadzeniem bloga. W większości przypadków udało mi się osiągnąć zamierzony efekt, ale kosztem wielu, wielu godzin spędzonych nad zagadnieniami, które specjaliście zajęłyby okamgnienie – o ilości straconych nerwów nie wspomnę… Teraz już zmądrzałam ;-) I zaprojektowanie nowego logo oraz kilka przeróbek szablonu zlecam ekspertom. Pozdrawiam!
Na pewno wart delegować zadania. Dzięki temu można o wiele szybciej uzyskać zamierzone cele i do tego znacznie lepszej jakości. Oczywiste jest, że człowiek nie jest ekspertem we wszystkim.