Ilość czy jakość? To pytanie, na które musimy sobie odpowiadać codziennie – w supermarkecie kupując jabłka, decydując między centrum handlowym, a małym sklepikiem, między sieciowką, a rzeczą dobrej marki lub od projektanta. O ile, jeśli wymienione wybory zostaną podjęte błędnie to nic się nie stanie, jednak są takie momenty, gdy zdecydowanie się na ilość zamiast na jakość może nas kosztować bardzo wiele – kiedy? W pracy! Nieważne czy takiej wykonywanej dla siebie czy dla kogoś, tutaj jakość powinna stać na pierwszym miejscu – w końcu zawsze coś tworzymy (choć nie zawsze zdaje my sobie z tego sprawę!) i im porządniejsze są nasze dzieła tym lepiej!
1. Skupianie się na mniejszej ilości zadań
Wiadomo jak może skończyć się łapanie wielu srok za ogon, ale w ferworze gonienia za codziennymi „okazjami” rzadko o tym pamiętamy. Wobec tego, że boleśnie doświadczyłam kiedyś stanu, w którym mam na głowie tak dużo zobowiązań, że nie jestem w stanie wypełnić wszystkich, teraz pilnuję zasady „złotej trójki”. Na każdy miesiąc, tydzień, dzień planuję 3 zadania priorytetowe i na nich się skupiam. Dzięki temu nie tylko jakość ich realizacji, ale i jakość mojego życia (im mniej zmartwień, tym lepiej :)) uległy znaczącej poprawie.
2. Używanie narzędzi dobrej jakości
Ta zasada nie zawsze była dla mnie oczywista. Moje miejsce pracy było kiedyś zawalone samoprzylepnymi karteczkami, które się nie kleiły, ale trzeba było je jakoś zużyć, długopisami, które przerywały (albo co gorsza wcale nie pisały, a ja trzymałam je bez powodu), notesami których format mi nie odpowiadał, ale myślałam, że „się przydadzą”, a po środku tego wszystkiego stał komputer z urwanym zawiasem, na którego wymianę było mi szkoda pieniędzy „bo przecież i tak używam go jako stacjonarny” (z tyłu stały książki, które podtrzymywały ekran :)).
Ile ja czasu straciłam przez te przedmioty słabej jakości, które niby miały mi pomagać… Ile razy mnie one rozproszyły, ile razy o czymś zapomniałam, bo nie chciało mi się zajrzeć do tego brzydkiego notesu… Na szczęście gdzieś na mojej drodze trafiłam na książki Tony’ego Buzana (autora koncepcji map myśli), w których to wiele razy wspominał o tym jak ważne dla procesu tworzenia i porządkowania myśli jest używanie narzędzi najwyższej jakości. Dotarło do mnie, że w tym był pies pogrzebany. Wyrzuciłam co się dało, resztę rozdałam, część schowałam do pudła „na wszelki wypadek”. I co? Jest świetnie!
Dziś pracuje na MacBooku, który jest sprzętem doskonałym i praca na nim prawie, że „robi się sama”, notuje w Moleskine, który ma skórzaną okładkę, i papier tak ładny, że aż szkoda go zapisywać, piszę zwykłym długopisem, bo wciąż szukam pióra idealnego, bezlitośnie wyrzucam wszystko co przerywa i nie pisze oraz doceniłam prawdziwe Post-It’y, które faktycznie się kleją, nie odpadają i nie latają po całej okolicy biurka. Jak jest teraz? Jest lepiej!
3. Wartościowe spędzanie czasu wolnego
Świadome decydowanie o pożytkowaniu czasu jakim dysponujemy jest kluczowe dla efektów naszej pracy. Tylko w pełni angażując się w nią jesteśmy w stanie doprowadzić do sytuacji, której efekt przerośnie nasze oczekiwania. Oznacza to mniej więcej, że jeśli chcesz być w czymś cholernie dobry, musisz tym żyć. I dobrze, by było gdyby czas wolny i przeznaczony na odpoczynek również pracował na rzecz Twojego sukcesu.
Zobacz też: Przedsiębiorcze wakacje: Wolontariat!
Spokojnie, nie jest to takie straszne jak brzmi i wcale nie chcę Cie namówić byś pracował 24/7! Po prostu zamiast wypoczywać na kanapie z pilotem w ręku idź na spacer albo pobiegaj – dotlenisz mózg i uszczęśliwisz psa, który potem Cię odstresuje w kryzysowej chwili. Zamiast iść ze znajomymi na kolejne piwo, zaproś ich do galerii (sztuka inspiruje) albo na domowe spotkanie networkingowe (nowe znajomości zawsze są w cenie!). Nawet się nie obejrzysz, a jakość Twojej pracy “sama” skoczy :)
A jak Wy dbacie o jakość swojej pracy? Co więcej – może macie jakieś argumenty za tym, że lepiej jednak postawić na ilość (ja mam, ale najpierw Wasze, bo jestem ich bardzo ciekawa!)?
O, z tymi narzędziami dobrej jakości to nie jest głupi pomysł. Wczoraj właśnie wkurzałam się na odklejające się karteczki ;) A prawda jest taka, że wszystkie przedmioty – jeśli są dobrej jakości, to chętniej się ich używa, czy to notesy, czy noże kuchenne, czy nawet odkurzacz – jeśli jest dobry i ma dużą moc, to szybciej i przez to chętniej się nim sprząta :)
Dokładnie! :)
Jeżeli promujesz własny produkt, albo prowadzisz działalność gospodarczą w ściśle określonym kierunku to uważam, że powinniśmy iść w kierunku jakości. Jeżeli, zainteresowań jest kilka, jak w moim wypadku. Interesuje mnie sport (granie w koszykówkę, biganie), tworzenie stron internetowych, to staram się to łączyć i znaleźć coś pomiędzy jakością i ilością. A Jeżeli chodzi o sprzęt, to jestem zwolennikiem jakości i minimalizmu. Długopis używam praktycznie jeden Parkera (ten z najniższej półki, ale najlepiej mi się nim pisze),Telefon taki jak przedstawiasz na obrazku, dzięki temu mogę czytać blogi, odpowiadać na maile za jego pomocą. Laptop też już mi lekko “szwankuje”, więc będę… Czytaj więcej »
Tak, długopis który nie działa, czy zgubiona kartka z ważnym numerem telefonu potrafi zrujnować dzień. Ostatnio po raz 3 zgubiłam numer do klienta i już nie wiedziałam jak mam z tego wybrnąć. Na szczęście zadzwonił do mnie 2 godziny po tym jak zorientowałam się, że znów straciłam do niego kontakt:)
Znam ten ból! Ja robię sobie kopie w telefonie, zdjęciem – pomaga! :)
Czyli zapisujesz kontakt i jeszcze robisz zdjęcie karteczki? Wow :) Ja tylko zapisuję ważne kontakty do tel. i zapisuję je w “biurkowym kalendarzu” (który nie ma prawa stać gdzie indziej, żeby się nie zgubił), jakby z komórką się coś stało. I co ważne – koniecznie wszystko musi być na karcie SIM. Kiedyś zmieniłem telefon, stary zostawiłem w domu, pojechałem coś załatwiać…wszystkie kontakty zostały na starej komórce. Kaplica :P
Spokojnie, nie wszystkie :) Ale ważne przeważnie w takiej kolejności – najpierw robię zdjęcie, potem w wolnej chwili (koniecznie!) wpisuję na SIM, a potem zapominam skasować zdjęcie i tak niechcący mam kopię zapasową, która jeszcze synchronizuje się z komputerem – miodzio!
“Skupianie się na mniejszej ilości zadań” to moim zdaniem chyba najważniejsze. Do tej pory skupiałem się na zbyt dużej ilości zadań i sposobów na zarabianie, uczenie się itp. Lepiej się skupić, na czymś mniejszym, ale za to robić to dokładniej.
Zasada “złotej trójki” jest świetna! Wprowadzam coś takiego u siebie :) Co do wartościowego spędzania wolnego czasu to już jakiś czas temu przeszłam na taki “system” i widzę nie tylko ogromną poprawę w jakości życia, ale i w odczuciu satysfakcji z każdego tygodnia, czy miesiąca :)
Muzyka.Wszystko, co stworzyłam i z czego jestem dumna powstawało przy muzyce, choć wiem że niektórzy nie są w stanie tak pracować. Dla mnie nie ma innej opcji. Moja praca – zarówno ta, na którą mam stałą umowę od paru ładnych lat, jak i ta dodatkowa, co to wpada zleceniami nieraz, wymaga dużego potencjału twórczego oraz energii, siły. No i radości z samego tworzenia. A to gwarantuje mi właśnie muzyka. Nie mam playlist, tworzę je na bieżąco, trochę tak jak się gotuje – za każdym razem mieszanka jest ciut inna – zależna od pogody, nastroju, miesiąca. I chyba oprócz muzyki to… Czytaj więcej »
Ach ta muzyka, muzyka! W pracy jako takiej mi przeszkadza, ale ją kocham i bez niej nie wymyśliłabym niczego! Ona poprzedza u mnie pracę :) PS. Dzieki za super komentarz!
Niestety też mam tendencję do łapania kilku srok za ogon. Już nie raz mnie to zgubiło.
Swietny wpis Kasiu. Wypoczynek jest takze niezbedny, by moc potem ruszyc z kopyta
gdzie kupiłaś moleskine? :)
W Londynie, ale kupowałam też kiedyś w Polsce w “Czułym Barbarzyńcy” :)
Czyli jak wygląda twoja przykładowa, dzienna rutyna?
Tak ogólnie rzecz biorąc to brak jej ;) Od tego posta (http://www.catherinetheowne… stety/niestety nic się nie zmieniło – w zależności od miejsca, w którym własnie przebywam staram się wyrabiać sobie nowe podstawowe punkty zaczepienia. I tak ciągnę :)
A że tak zapytam z innej/ nie innej beczki – testowałaś kiedyś blokery sieci? Właśnie jestem na etapie sprawdzania co to jest “dozowanie internetu” w wystarczających dawkach :)
Hm, masz na mysli cos takiego jak np. Productivity Owl? Akurat ten testowałam i gdyby nie to, że w sieci mam duzo pracy (co jest swietną wymówką, by je ominąć) to nawet działają.
Ale robią to na podobnej zasadzie co plastry nikotynowe, że tak zacytuję reklamę – “W rzucaniu palenia kluczowe znaczenie ma silna wola rzucającego.” :)
Silna wola, silna wola, silna wola…!
Minimalizm przede wszystkim i jednozadaniowość to chyba totalne must must must have dobrej roboty :)