…to jedno z haseł, które wpisujecie w Google i szukacie u mnie odpowiedzi. Jeśli chodzi o konkretne pomysły to zwykle wystarcza rzucenie okiem na listę pomysłów na biznes, którą opublikowałam na dobry początek tego roku. Więc nie będę szła w tę stronę.
Ale dobry pomysł to jedno, a warunki jakie musi spełniać taki biznes „po godzinach” to drugie. I o tym będzie dziś!
Jaki biznes po godzinach pracy?
Na początek słowem wstępu moja mała historia. Na prawdziwym etacie pracowałam raz. Przez rok.
No dobra, nie było aż tak źle :) Z resztą, szczegółowy opis moich odczuć możecie przeczytać tutaj, więc nie będę się powtarzać. W każdym razie, w trakcie tamtej pracy moje przedsiębiorcze zapędy nie zgasły, wręcz przeciwnie! Podsycane esencją pracy w korporacji zaaowocowały dwoma pomysłami, z których jeden realizuję (ten blog), a drugi dalej walczy o moją uwagę (to ten, który ciągle odkładam na później – pisałam o nim w moim biznesplanie na 2017 rok).
Niestety był też trzeci! Pomysł na którym przekonałam się, jak ciężkim kawałkiem chleba jest biznes oparty na rękodziele, tak często wybierany przez początkujące przedsiębiorczynie!
Był to projekt, który realizowałam równolegle z pracą na etacie. I który nie spełniał żadnej z wymienionych w tym poście cech. Po latach, doskonale widzę czego mu brakowało do sukcesu. I dziś Wam o tym opowiem!
Biznes po godzinach powinien…
…być bardzo dochodowy
Masz kilkukrotnie bardziej ograniczony czas niż ktoś kto zaczyna bez etatu. Jednocześnie żeby określić realizację planu jako „z sukcesem” musisz wyrobić tę samą normę co pełnoetatowe biznesy. No może nie w jakichś obiektywnych kryteriach, ale zobaczysz, że poprzeczkę raczej ustawisz sobie wysoko!
Dlatego od razu zdecyduj, że Twój biznes po godzinach będzie dochodowy. Ceń się! Nie konkuruj ceną, nie martw się, że „nikt tego nie kupi” i tak dalej.
Takie podejście ma dodatkowy plus – jeśli biznes wypali, przy wysokich dochodach szybciej uda Ci się rzucić etat (oczywiście jeśli myślisz o tym jako o celu :)).
…składać się z zadań, które łatwo delegować
Nie ma się co okłamywać, że te 2 godzinki po pracy wystarczą. Na początku, możliwe nawet, że tak, ale jeśli pomysł okaże się trafiony (czego Ci życzę!) to szybko będziesz chcieć go rozwinąć jeszcze bardziej. I wtedy łatwiej pójść w delegowanie zadań niż przedwcześnie podjąć decyzję o rzuceniu pracy i bić się z wyrzutami czy kasy starczy do pierwszego.
Poza tym, umiejętność delegowania na pewno Ci się w biznesie przyda, także lepiej zacząć wcześniej niż później!
…być łatwo skalowalny
Tu jest ten sam problem co z dochodowością biznesu. Im więcej sprzedasz, tym więcej zarobisz. (#OczywistośćRoku)
Nie pakuj się po godzinach w biznes, którego zasięgu nie można łatwo zwiększyć. Nie mówię, że od razu masz działać na całego, ale zostaw sobie na taką furtkę.
Mój biznes rękodzielniczy (jak i wiele innych podobnych) był tragicznie nieskalowalny – dobrze, że nie trzymałam się go zbyt długo :)
…dać się lubić
Nie chcesz wracać z pracy do zadań, które nie sprawiają Ci frajdy. Uwierz mi :)
…nie musi być niskobudżetowy!
Masz przecież stały dochód z etatu. Nie chcę Ci powiedzieć „szastaj kasą na inwestycje”, ale wiesz co mam na myśli. Nie musisz przy rozkręcaniu biznesu oszczędzać, tak jak ktoś kto zaczyna zupełnie bez żadnych środków.
Tylko kieruj się jedną zasadą! Inwestuj gdy widzisz na horyzoncie zwrot z inwestycji. I wszystko będzie dobrze :)
Wymienione wyżej cechy są właściwie cechami, które każdy dobry pomysł na biznes powinien posiadać. Różnica z biznesem „po godzinach” jest taka, że w jego przypadku brak którejkolwiek może zakończyć się katastrofą. Nie ma możliwości by ją jakoś nadrobić…
Udało Ci się rozwinąć biznes po godzinach? Bardzo ciężko było? A może przeciwnie – poniósł Cię flow? Napisz swoja historię w komentarzu, chętnie przeczytamy :)
Ten post powstał w ramach wyzwania jakie sobie rzuciłam – pisać i publikować codziennie! Tak długo jak się da. Do tej pory publikowałam dużo rzadziej i przez to czytelnicy, którzy nie są przyzwyczajeni do takiej częstotliwości, mogą nawet nie wiedzieć, że ten postu tutaj jest…
Jeśli uważasz, że jest on wartościowy lub był dla Ciebie pomocny, udostępnij go proszę dalej i pomóż mi dotrzeć do jak największej grupy osób zainteresowanych tematem! Z góry dziękuję!
K.
ja podobnie jak Ty. mam bardzo małe i krótkie doświadczenie w pracy na etacie, kilka epizodów które być może nawet nie trwały roku czasu skutecznie obrzydziły mi ten sposób zarabiania i spędzania swojego każdego (no prawie każdego :p) dnia swojego życia, niestety nie zawsze bywa tak różowo jakbyśmy tego sobie życzyli, toteż w moim przypadku doszło do nadmiernego przeinwestowania własnego biznesu, a kolejny nowo otwarty pomysł już zdążył pochłonąć znaczną część środków, ale jeszcze nie przyniósł spodziewanych rezultatów, toteż postawiło mnie to wszystko na krawędzi, jednak gdyby mnie ktoś zapytał czy żałuję, hmm….., jedyne czego żałuję to decyzji których nie… Czytaj więcej »
Trzymam kciuki żeby wszystko poszło w końcu po Twojej myśli :) Każdy z nas ma za sobą jakieś większe lub mniejsze porażki. Sztuka to wyciągnąć z nich wnioski i działać dalej ;)
Ja całe swoje dorosłe życie pracowałam na etatacie, teraz dopiero jestem na swoim koncie, ale mam dużego klienta przez co dalej sie czuję jakbym pracowała na etatcie tylko lepiej bo robię kiedy chcę i jak chcę:) Po skończonym projekcie planuję wrócic na etat ale mam większą świadomość jakiego typu szefa i firmy szukam także nie będzie to pierwsze lepsze coś. A biznes będę rozwijać dalej po godzinach, bo narazie mi sie chce i sprawia mi to frajdę:)
Ale sama przyznasz, że duży klient bardziej Cie zmotywuje niż ten mniejszy?:)
https://biznesnaostro.pl/pr… Nie wiem kto od kogo ściągął, ale śmierdzi plagiatem ‘biznesmeni’.
Hej, dzięki za info! Łatwo to sprawdzić, wystarczy zobaczyć, który post został opublikowany jako pierwszy ;) Niestety takie rzeczy (mi) się zdarzają i to nie rzadko…
Tak tak, sprawdziłem. Nie ma daty dodania wprost przy tytule
(niestety), ale rzeczywiście da się to łatwo zobaczyć. Napisałem tamtemu
Panu komentarz aczkolwiek pewnie nie zostanie zaakceptowany..
Dzięki za info i interwencję :) PS. Zawsze podziwiam osoby, które wyłapują takie rzeczy! Przy obecnym zalewie treści ja bym chyba nie zauważyła, że “już gdzieś to czytałam”… :)
Bardzo dobry wpis, jeden z najlepszych, jakie czytałem na temat pomysłów na biznes. Ja zaczynałem de facto dwa razy: raz zarejestrowana DG po zwolnieniu się z pracy, drugi raz – w ramach inkubatora, właśnie po godzinach. Za każdym razem zaczynałem dokładnie odwrotnie niż napisałaś: biznes (a raczej freelancing) nie był łatwo skalowalny (usługi), nie był wysoko dochodowy (wymyśliłem sobie jak wielu: będę robił strony www, ale taniej!), a delegować nie chciałem, bo własnie po to próbowałem czegoś swojego żeby te strony robić. Ciężko było: praca po godzinach jest mniej efektywna niż byłaby, gdyby była “główna”. Starałem się jak najszybciej odłożyć… Czytaj więcej »