Czy słowo crowdfunding coś Wam mówi? Jak tak, to dobrze – spodziewałam się tego :) Jeśli nie, to skorzystacie na dzisiejszej historii podwójnie! Bo co jak co, ale tej metody pozyskiwania funduszy na prowadzenie własnego biznesu nie wypada (i wręcz szkoda) nie znać! Zapraszam dziś na historię Moniki, założycielki portalu ideowi.pl!
Patrząc Kasiu na biznesy, które opisujesz, nasunęła mi się taka myśl: one wszystkie mają coś wspólnego. Wszystkie musiały od czegoś zacząć – od jakichś oszczędności lub kapitału od inwestora. I zazwyczaj pieniądze to jest coś, co powstrzymuje wiele osób od rozpoczęcia działalności na własny rachunek. To taka można powiedzieć, największa i najpopularniejsza przeszkoda. Drugą zapewne jest czas, ale ja dzisiaj nie o tym :)
Na pewno w głowach wielu czytelników tego bloga siedzi wiele świetnych idei na rozwiązanie problemów ludzkości – jakiś innowacyjny produkt lub usługa, która sprawia, że życie jest przyjemniejsze i łatwiejsze. Niestety większość tych pomysłów umiera po pierwszej euforii i zderzeniu z rzeczywistością. Kiedy okazuje się, że jednak przydałoby się trochę pieniędzy na początek, np. po to, żeby opłacić ZUS przez kilka początkowych miesięcy zanim pojawi się pierwszy klient albo zlecić programowanie lub grafikę, pojawia się poważny problem. Co prawda, są jakieś dofinansowania unijne i kredyty bankowe, ale większość wiąże się ze sporą papierologią lub odpowiedzialnością. Szkoda brać na siebie taką pętlę w postaci kredytu, jeśli nasza firma może w początkowych miesiącach w ogóle nie zarabiać.
Na szczęście jest crowdfunding czyli finansowanie społecznościowe. Jest to nowa metoda finansowania pomysłów – co najważniejsze, nie wiążąca się praktycznie z żadnym ryzykiem. Zgadza się, można pozyskać pieniądze bez potrzeby ich oddawania. Metoda ta pozwala też sprawdzić swój pomysł i zainteresowanie klientów, zanim założymy działalność i zanim wtopimy w to oszczędności całego życia.
Nazywam się Monika Loryńska i prowadzę platformę crowdfundingową www.ideowi.pl
Pomysł wziął się trochę z własnych doświadczeń z zakładania firmy (mam jeszcze agencję marketingową www.pixelpr.net, którą prowadzę od 7 lat). Swoją pierwszą firmę zaczynałam od zera, nie mając żadnego kapitału. Odpuściłam sobie wszelkie dofinansowania unijne, ponieważ nie mam cierpliwości do takich rzeczy, nie cierpię papierologii i po prostu zaryzykowałam bez kapitału. Wzięłam jedynie kredyt na sprzęt komputerowy (wtedy było łatwiej nowej firmie taki kredyt dostać, dzisiaj niestety wymagane są biznesplany i inne cuda) i jakoś pociągnęłam. Nie radziłabym jednak nikomu tak robić – to dość ryzykowne i stresujące, a przecież dziś mamy całkiem fajne narzędzia do wyboru.
Kolejnym takim impulsem do zrobienia tej platformy były słyszalne zewsząd narzekania znajomych i młodych ludzi, że chcieliby rzucić swoją pracę na etacie i otworzyć własną firmę, ale nie mają pieniędzy. Z kolei Ci co je mieli, bali się zaryzykować, nie wiedzieli, czy im się uda, czy projekt się przyjmie, czy znajdą się klienci itp. Myślę, że crowdfunding jest doskonałą odpowiedzią dla takich osób. Dlatego też obserwując w tamtym czasie Kickstartera, postanowiłam zrobić coś podobnego, ALE z naciskiem na projekty biznesowe – aby można było łatwiej zakładać wymarzone firmy. Chciałam po prostu by inni mieli łatwiej niż ja kiedyś.
Startując z tym projektem, wiedziałam, jak zaprojektować platformę, by była intuicyjna i jak się przygotować do promocji – to wszystko wzięłam z doświadczenia z poprzednią firmą. Wiem jednak, że niektóre osoby zaczynają zupełnie od zera, toteż w naszej platformie zapewniamy pełne doradztwo – mało tego, pomagają nam tacy eksperci jak Paweł Tkaczyk, Art Kurasiński, Matthew Halaba, Arek Skuza czy Paweł Nowak. Docelowo chcemy, by platforma była źródłem wiedzy, finansowania i doradztwa dla każdego chcącego założyć firmę.
Platforma wyróżnia się dwoma metodami finansowania: społecznościową i udziałową.
Pierwsza metoda tj. finansowanie społecznościowe polega na tym, że w zamian za wsparcie finansowe projektu, daje się wspierającym dostęp do swojego produktu lub gadżety z nim powiązane. Przykładowo, jeśli ktoś chce wyprodukować innowacyjną aplikację mobilną lub zabawkę dla dzieci, może zaoferować wspierającym tą właśnie zabawkę, którą wyśle do nich po sfinansowaniu jej produkcji. Jest to więc rodzaj przedsprzedaży. Dzięki temu można sprawdzić, czy na ten produkt znajdą się chętni. Jest to też fajny sposób na sprawdzenie swoich umiejętności marketingowych i organizacyjnych, bowiem jest to ogromna walka z czasem – w ciągu ok. miesiąca lub dwóch trzeba przekonać jak najwięcej ludzi, że powinni wesprzeć finansowo ten właśnie projekt. Trzeba wtedy zrobić wszystko, by zobaczyli wartość w tym, co się prezentuje. Moje zdanie jest takie, że jeśli uda komuś uda się z kampanią społecznościową, to w realnym biznesie również powinno się mu udać.
Wspierający wpłacają dowolną kwotę – 20, 50 lub 100 zł – to pomysłodawca ustala stawki i nagrody, jakie wysyłane będą w zamian za wsparcie.
Tutaj obowiązuje zasada „wszystko albo nic”, czyli jeśli pomysłodawca zbierze 100% kwoty potrzebnej na realizację pomysłu to wtedy pieniądze zostaną mu wypłacone, a jeśli mu się nie uda, to po prostu zostaje z niczym. Ale poza tym, nie ma żadnych zobowiązań względem wspierających – nie jest on nikomu nic winien. Platforma za niego zwraca wszystkie wpłacone do projektu pieniądze każdemu, kto chciał go wesprzeć.
Choć ja bym też może do końca nie powiedziała, że w przypadku nieudanej kampanii jest to wyłącznie stracony czas. Kampania daje bowiem możliwość nawiązania kontaktów, dotarcia do mediów i generalnie jest to darmowa reklama. Czasem projekt się nie uda, ale np. dzięki niemu można poznać inwestora albo uzyskać cenny feedback, który umożliwi lepsze przygotowanie do kolejnej kampanii. I to wszystko bez ryzyka finansowego. Fajnym przykładem nieudanej kampanii jest chociażby inny opisywany tu pomysł, Business Play, gdzie pomysłodawcom co prawda nie udało się uzyskać środków finansowych, ale zbudowali sobie sporo grono fanów, dzięki czemu utwierdziło ich to w przekonaniu, że pomysł jest dobry i należy go rozwijać.
Druga metoda, finansowanie udziałowe umożliwia pozyskanie kapitału do spółki z o.o. – istniejącej lub mającej się dopiero zawiązać. Tutaj zamiast nagród, sprzedaje się udziały w spółce z o.o. Ta metoda jest nieco trudniejsza, ponieważ wymaga już przesłania do nas dokumentacji spółki w celu weryfikacji (można to zrobić PO zakończeniu kampanii), ale wciąż jest to ciekawa i nieco łatwiejsza alternatywa dla innych metod pozyskiwania inwestorów.
Na czym zarabia platforma?
Na udanym projekcie :-) W przypadku uzbierania całej kwoty, platforma odbija sobie od niej 5% prowizji. Jeśli projekt się nie uda, to platforma również nie zarabia. Dlatego kładziemy duży nacisk na pomaganie naszym pomysłodawcom i wspieranie ich w promocji. Służymy więc doradztwem i pomocą w przygotowaniu kampanii oraz cennymi kontaktami z mediami.
Pytania? Piszcie: monika@ideowi.pl
[infobox maintitle=”Chcesz pokazać się w serii Historie Waszych biznesów?” subtitle=”Nic prostszego! Napisz swoja historię, załącz zdjęcia, grafiki, co uważasz za stosowne i wyślij na adres catherine@theowner.co! Więcej o tym na co zwrócić uwagę przy spisywaniu historii przeczytasz tutaj (kilknij!).” bg=”red” color=”black” opacity=”off” space=”30″ link=”https://kasiapszonicka.pl/2013/06/mam-taki-pomysl/”]
o, Monika! :D znam i mocno kibicuję :)
Dziękuję :)