Łapię się na tym, że połowa linków, które Wam polecam na moim blogu prowadzi do stron anglojęzycznych. Mam przeważnie z tego powodu wyrzuty sumienia i zastanawiam się czy nie powinnam linkować więcej do stron polskich. Doszłam więc do wniosku, że powinnam i to zmienię, ale stwierdzam też, że Wy powinniście nauczyć się angielskiego (jeśli jeszcze nie znacie) albo zacząć czytać po angielsku (jeśli znacie język i jeszcze go nie używacie).
Nie, że pouczanie Was jest dla mnie jakąś super rozrywką, wręcz przeciwnie – wolałabym Wam takich oczywistości nie mówić. No ale cóż – coś ostatnio sprowokowało mnie do przemyślenia tego tematu.
Przerwa na anegdotę: Miałam kiedyś, bardzo krótko, współlokatora, który w trakcie gdy przyjmowałam w domu gościa (płci żeńskiej) przyszedł do nas w gatkach oraz koszulce a’la Ferdek Kiepski i trzymając w ręku rolkę papieru toaletowego poinformował mnie, że mają taki zwyczaj w domu, że każdy ma swój papier i byłby wdzięczny gdybym się dostosowała. Mówiąc Wam o konieczności znajomości angielskiego czuję się tak głupio jak powinien czuć się mój były współlokator informując mnie o papierowym zwyczaju :)
Przechodząc do sedna chcę Was – osoby nie znające angielskiego – poinformować, że najwyższa pora zapisać się na kurs. Nie znać angielskiego w obecnych czasach to wstyd i obciach, a co dopiero chcieć działać w biznesie. Nawet jeśli płynnie mówicie po francusku, hiszpańsku, chińsku czy portugalsku.
Informuję Was, że konkurencja na 100% angielski zna i czyta zagraniczne strony, blogi, inspiruje się rozwiązaniami opisanymi w anglojęzycznym internecie, nie wspominając już o wyjazdach, spotkaniach biznesowych, targach na których bez problemu dogaduje się z klientami po angielsku i podsłuchuje co mówią w tym języku Ci którzy już sukces odnieśli etc.
Poza tym, jak wpadniecie na pomysł uczenia się teorii biznesu od najlepszych to potrzebujecie języka angielskiego, bo na Harvardzie inaczej nie da rady.
Na koniec dodam, że wierzę głęboko, że Ciebie czytelniku to nie dotyczy i jednak będę mogła dalej umieszczać linki do angielskich stron ;)
P.S. Przypomniał mi się jeszcze jeden powód żeby znać angielski: żeby obsługiwać Tictail :)
A jeśli chcesz przedstawić swój punkt widzenia zapraszam do komentowania poniżej!
Mocno powiedziane, ale prawdziwe. Akurat patrząc z tej drugiej strony (uczę angielskiego), ludzi, którzy naprawdę chcą się uczyć języka, jest teraz mnóstwo. Szkoda, że zdają sobie z tego sprawę tak późno – gimnazjaliści kursy olewają,na szczęście już studenci czy ludzie zaraz po studiach chłoną wiedzę jak gąbki :)
Cieszy mnie to co piszesz! :) Wśród moich znajomych ze studiów prawniczych niestety częste było olewanie angielskiego (bo przecież prawo polskie jest po polsku), a potem po studiach okazywało się, że bez języka, o pracy innej niż w kancelarii przy najprostszych pracach za 1000 złotych miesięcznie, mogą tylko pomarzyć. I o tyle co jak idziesz na etat to to jest oczywiste, że po prostu Cię nie przyjmą bez angielskiego to w biznesie, na początku może się wydawać, że uda się jakoś ominąć ten brak. A jednak nie, tylko to taka bomba z opóźnionym zapłonem :) Pozdrów ode mnie swoich uczniów!… Czytaj więcej »
Swietnie piszesz! Jestem tutaj pierwszy raz, już czuję, że będę zaglądać. Zalajkowane. Co do angielskiego, myślę, że wcześniej czy później każdy się o nauczy. Moje pokolenie, aktualnie w gimnazjum, nie kiedy nie potrafi powiedzieć jak ma na imię. lecz kiedyś podejrzewam po angielski siągną, chociażby przez pracę za granicą.
To przykre, że takich masz rówieśników. Jednak masz rację, że prawdopodobnie prędzej czy później będą musieli się nauczyć – chociaż lepiej żeby wcześniej :) Poza tym, najważniejsze żebyśmy patrzyli na siebie i siebie zmieniali – nie martwiąc się całym światem :) Trzymam więc kciuki za Twoja naukę :)
Uczę się angielskiego w szkole od 5 lat. Dodatkowo staram się w miarę możliwości doszkalać w domu, bo nauka w szkole to zdecydowanie za mało, żeby biegle porozumiewać się tym językiem. Mam teraz tylko dylemat, jaki język zdawać na maturze. Niemiecki znam lepiej, aczkolwiek angielski, to język niemal urzędowy całego świata :)
Miałam podobny problem w liceum! Pamiętam, że w pierwszej klasie chodziłam na rozszerzony angielski i podstawowy niemiecki, jednak od drugiej klasy zamieniłam te zajęcia i robiłam rozszerzony niemiecki. A to dlatego, że znałam go gorzej i chciałam nauczyć się więcej. Angielski już wtedy miałam bardzo dobry. I właśnie jak przyszedł czas matury zdecydowałam, że jej wynik jest tutaj najważniejszy (mówiąc brutalnie – procent :)) i zdawałam angielski, bo wiedziałam, że będzie łatwiej i lepiej.
Wybierz więc ten język, z którym czujesz się pewniej. Angielskiego zawsze możesz się douczać później, na maturze świat się nie kończy :) Pozdrawiam i trzymam kciuki!!
To święta racja z tym angielskim. Uważam, że jest on niezbędny w dzisiejszym świecie. Warto go cały czas udoskonalać, a czytanie na pewno pomoże utrzymać poziom języka. Zwłaszcza, że można umieć angielski ale mieć blokadę w używaniu go na żywo ( przynajmniej na początku). Pochwalam i popieram pomysł nauki angielskiego, który był jednym z moich postanowień noworocznych…a mamy już koniec kwietnia ..uppsss.
Pozdrawiam! Zawsze z niecierpliwością czekam na nowe posty.
Przypomniałaś mi, że miałam napisać post o tym jak idą moje postanowienia noworoczne! W sumie taka pora jaką mamy jest w sam raz na podsumowania i… rozpoczęcie realizacji tych postanowień, które gdzieś nam umknęły od nowa! :)
Na naukę nigdy nie jest za późno, uczmy sie więc…, pozdrawiam .
Napisałam taki komentarz bodaj w sobotę i…znikł?
Doskonale powiedziane! Na naukę nigdy nie jest za późno!
Hm, nic nie doszło w sobotę więc pewnie jakaś awaria :)
A ja myślę, że wstyd i obciach to nie znać swojego języka…a ostatnio jak się przegląda artykuły, czy dyskusje w internecie to norma, totalny analfabetyzm… Język obcy, zwłaszcza angielski jest bardzo ważny, to fakt. Ale jak robi się błędy w każdym zdaniu po polsku… Aż się we mnie gotuję, jak czytam takie wypociny… Nawet to w jednym komentarzu pojawiło się “nie kiedy” zamiast “niekiedy”. Nie jestem żadną polonistką, ale jak nie jestem czegoś pewna, to zaglądam do słownika. I mimo tego, że angielski jest ważny, uważam że podstawą powinna być znajomość ojczystego języka i jego poszanowanie. Podziwiam za to Francuzów,… Czytaj więcej »
Myślałam, że znajomość własnego języka to oczywista oczywistość więc nie podjęłam tematu :) Jak najbardziej masz rację oczywiście. Ale z tymi zapożyczeniami z angielskiego to byłabym bardziej liberalna. One mają dużo funkcji językowych np. przenoszą emocje, których polskie słowo nie wyrazi, czasem ściślej określają co mamy na myśli (tak jak landlord – w polskim jest słowo “wynajmujący”, które w języku potocznym znaczy i wynajmujący i najemca. Ja jako prawnik mam zawodowe zboczenie i muszę używać sformułowań jednoznacznych więc landlord pasuje jak ulał) i powodują refleksję (miałam kiedyś na blogu takie narzędzie, które pokazywało co czytelnicy kopiują z bloga i okazało… Czytaj więcej »
W 100% zgadzam się z Twoim postem! Patrząc na grupę ludzi z mojego roku i na poziom naszego angielskiego, po prostu odechciewa mi się uczyć. Z C1 zeszłam na A2/B1 (z nauką, bo w domu sama nadal pracuję nad angielskim, żeby nie cofnąć się w rozwoju), bo wyżej nauczyciel nie może nas uczyć, bo inni nie daliby sobie rady. Jeszcze żeby oni chcieli się uczyć, ale nie, bo po co, lepiej cały czas stać na tym samym poziomie i cieszyć się, że nikt nie wymaga więcej. Na razie jest fajnie, nikt od nich nie wymaga, ale za parę lat obudzą… Czytaj więcej »
Dzięki za zrozumienie! :)
To zdanie o studentach prawa to strzał w dziesiątkę, znam wiele podobnych sytuacji. Sama jestem lektorem angielskiego i słyszałam nie raz od studentów prawa czy psychologii, że angielski nie jest im do niczego potrzebny, później pierwsza lepsza konferencja czy szkolenie i zgłaszali się do mnie :). Świetny, bardzo mądry i inspirujący blog.
Dzięki za miłe słowa :) Mam taką nadzieję, że w następnych latach coś się zmieni i studenci zrozumieją, że bez angielskiego to ani rusz! Zawsze na ich wymarzone miejsce pracy będzie chętny rówież ktoś kto angielski zna i to jego przyjmą… Oby tylko nie musieli się uczyć na własnych błędach!
Uważam, że przesadziłaś z tym wstydem i obciachem. Wiele osób bez angielskiego dobrze sobie radzi. Mają firmy w kraju, dobrze zarabiają. Jeśli zajdzie potrzeba mogą wynająć tłumacza. Jest również wiele stanowisk, gdzie wystarczy język ojczysty a zarobki i tak są niezłe. Nie widzę też powodów, aby Polacy mieszkające w Niemczech, Francji, Włoszech koniecznie musieli uczyć się angielskiego.
Nie każdy (a w zasadzie większość) nie interesuje się branżą teorii biznesu. To nie ich bajka.
Argument “bo tak wypada” jest dla mnie słaby. Jest wiele mód, trendów, którym zapewne sama nie ulegasz a podobno wypada :)
Masz rację z tym wstydem i obciachem. Wyłazi z tego jakaś dziwaczna lokajska mentalność, której zupełnie nie rozumiem. Poza tym, pani Kasia całkowicie pomija całkiem pokaźną grupę ludzi, którzy nigdy nie nauczą się żadnego obcego języka. Nie dlatego, że są głupi albo leniwi, ale dlatego, że po prostu do tego się nie nadają. Nie wszystko jest dla wszystkich.