Jako, że miałam chwilę przerwy w robieniu tego co bardzo lubię (i oczywiście chodzi mi o blogowanie :)), przemyślałam kilka kwestii i uświadomiłam sobie, że się mylę w ocenie zajęcia, w którym właśnie uczestniczycie. Otóż ja wcale tego nie lubię! Ja to kocham :) Po czym to poznałam? Czy było łatwo? Było, gdy wiedziałam czego szukać!
1. Poranki są dla Ciebie przyjemnością
Budzisz się o 7 rano i “niechcący” zaczynasz pracować jeszcze przed wypiciem porannej kawy? Po przebudzeniu pierwsze co czujesz to ekscytacja „co dziś będzie do zrobienia”? To dobry znak!
2. Masz tyle rzeczy do zrobienia, że nie wiesz za co wziąć się najpierw…
…i wcale nie chcesz odkładać niczego na jutro! Najbardziej chciałbyś zrobić wszystko na raz, ponieważ czujesz, że żadne zadanie nie jest warte odłożenia na jutro.
3. Wszędzie widzisz inspirację!
W drodze po bułki wymyśliłeś nowy sposób na marketing swojego pomysłu? Nie ruszasz się na plażę bez notesu i długopisu, bo szkoda Ci zapomnieć koncepcje jakie wpadły Ci do głowy w trakcie relaksu? Oglądasz telewizję i rozpraszają Cię własne myśli odnośnie pracy i nowych rzeczy, które w jej ramach chcesz zrealizować? Możliwe, że to pracoholizm, ale jeśli nic, a nic Cię to nie denerwuje, a rodzina i przyjaciele dalej Cię lubią i nie skarżą się, że zbyt mało się nimi zajmujesz to jednak prawdopodobnie jest po prostu robienie tego co kochasz!
4. Poniedziałkową poranną kawę pijesz dla przyjemności
Czy aby na pewno? :)
5. Masz świadomość, że jest jeszcze tyle do odkrycia, że najchętniej odpuściłbyś spanie
Ja tego do końca zrealizować nie potrafię (to chyba biologicznie niemożliwe!), ale umiem przekonać się do wcześniejszego wstawania – kilka tricków zdradzam tutaj!
6. “Praca” to pełnoprawna część Twojego życia!
Nie odbębniasz zadań w godzinach od 9 do 17, by potem „wreszcie zająć się swoim życiem”. Zajmujesz się sobą 24 godziny na dobę!
7. Rzadko spoglądasz na zegarek
Szczęśliwi czasu nie liczą, prawda? Jeśli znasz uczucia totalnego zaangażowania w wykonywane zadanie i im częściej go doświadczasz tym większa szansa na to, że po prostu kochasz to co robisz! Stan flow, bo tak właśnie nazywa się to uczucie jest tego dowodem!
8. Nic nie musisz, wszystko chcesz
To mój sekretny (i super prosty!) sposób na prokrastynację, czyli chorobliwe odkładanie na jutro! Gdy orientujesz się, że już nic nie musisz, ale za to bardzo dużo chcesz życie staje się łatwiejsze :)
9. Znajomi dziwnie na Ciebie patrzą…
… szczególnie, gdy po raz kolejny w danym tygodniu opowiadasz z wypiekami na twarzy co dziś fajnego zrobiłeś i jak nie możesz się doczekać pracowania więcej :)
10. Nie wyrabiasz się z pracą i nawet Ci się to podoba!
To jak? Ile punktów opisuje Ciebie? :) PS. Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Zdjęcie główne oglądacie dzięki www.gratisography.com
[…] dlatego, że marzy mi się własny biznes? Ostatnio szczególnie zapadł mi w pamięć artykuł 10 sygnałów, po których poznasz, że właśnie robisz to co kochasz! Niby taki łatwy temat ale potraktowany z dużą dawką pozytywnych […]
[…] 10 sygnałów, po których poznasz, że właśnie robisz to co kochasz! […]
Spanie jest przereklamowane, a pracoholizm to nie choroba :)
Hmm, ta lista niezbyt pasuje do mojej obecnej pracy (korpo – i wszystko jasne :P), ale wolny weekend który mogę poświęcić na nadrabianie blogowych zaległości – jak najbardziej, też to uwielbiam :)
naprawdę cudowny post. Bez zastanowienia dodała go do mojego folderu inspiracji :D
Dziękuję!!!! :)
Po przeczytaniu tego wpisu poczułam jeszcze większy komfort – teraz to, że lubię swoją pracę zostało obiektywnie potwierdzone wiarygodnym którego autorami spokojnie mogliby być amerykańscy naukowcy! :)
Przyjmuję to jako komplement roku :D
Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła się pod wszystkim podpisać:)
Trzymam kciuki! :)
lubię to ; )
Szkoda, że na razie nie mogę podpisać się pod żadnym z punktów.
Mam nadzieję, że prędko to się zmieni! Trzymam kciuki :)
ech, nie ukrywajmy, że moja praca jest moją pasją. Fakt, żę wpierw była praca, potem pasja, no ale cóż – tak też się zdarza ;) a jak jest za długi urlop to wariuję :P i to oznacza, że jestem pracoholikiem :P
Bardzo podoba mi się ten wpis :) Jest w nim wiele prawdy i koniecznie muszę go komuś podesłać! :)
Dziekuję <3 Podsyłaj znajomym bez ograniczeń :)
Ja kiedys mialam inny objaw w pracy: patrzylam na zegerek co 5 minut i mialam wrazenie, ze czas stanal w miejscu. TO chyba najlepszy sygnal, by szukac nowej pracy. Co o tym myslisz Kasiu? Pozdrawiam Beata
Trochę tak, ale trochę nie – może w starej pracy trzeba poszukac nowych wyzwań? :) Ale jeśli to nie pomoże to jak najbardziej – trzeba szukać zajęcia, które spełni jak najwięcej powyższych punktów :)
tak bywa.. :)
A więc geodezja jest moją życiową misją! <3 Nie zgadza się tylko punkt o szukaniu inspiracji ale akurat w geodezji się tak nie da :D
10 sygnałów dobre pod warunkiem, że nie damy sobie za dużo roboty w za krótkim czasie! Efekt, przynajmniej u mnie, jest odwrotny do zamierzonego! :D
A widzisz, świetnie, że zapisałam się do newslettera, bo ta notka mi umknęła. Świetnie mnie nakręciła z rana na początku tygodnia w połączeniu z treningiem. : )) Dobrego tygodnia!
Czyli robię właśnie to, co kocham. Jestem mamą i uczę moje dzieci kochać życie :)
Uśmiechałam się przy każdym punkcie, robię to co naprawdę lubię :) dzięki za ten post!
Ja też chcę wszystko już i praca nigdy się nie kończy, ale przynajmniej czuje, że jest jakoś inaczej. Praca w korporacji zdecydowanie nie była dla mnie, czas albo się rozciągał jak guma albo leciał za szybko i nawet nie wiedziałam, kiedy nastała jesień w ubiegłym roku:)
“…kiedy nastała jesień w ubiegłym roku” :D Skąd ja to znam.. :)
cóż, uważałem, że tak właśnie jest z moją obecną pracą. I było przez prawie 3,5 roku. Ostatnie jednak półrocze jest zupełnie odwrotnie. I o ile atmosfera w moim zespole jest super, o tyle w całej firmie już gorzej – popełniane są podstawowe błędy, z którymi muszę się użerać bądź je naprawiać :/ Do tego mam wrażenie, że nikt nie docenia jakiejkolwiek pro-aktywności z mojej strony i wychodzeniu poza szablon. I niestety, stało się – robię absolutne minimum wymagane ode mnie umową + to co mi się opłaca (czytaj: nadgodziny) i tyle.
O kurczę, niedobrze! Może moja rada wydac Ci się zabawna, ale ostatnio czytałam książkę – “Skazana na sukces” i tam dużo było właśnie o rozwiązywaniu takich sytuacji! Co prawda jest ona kierowana głównie do kobiet, ale rady były uniwersalne! Rzuć okiem na nią w księgarni jak będziesz i nie zrażaj się różową okładką ;) Więcej o niej pisałam tu: http://www.catherinetheowne…
Trzymam kciuki za pozytywny rozwój sytuacji!