W życiu każdego studenta przychodzi dzień, w którym zdaje sobie sprawę, że już bliżej do końca niż do początku nauki na uczelni wyższej i pora zadbać o przyszlość. Jeśli moment ten wypada równo w połowie studiów to jest naprawdę dobrze. Gorzej jeśli oświecenie przypadnie gdzieś na początek 5 roku, ale spokojnie i wtedy sytuacja jest do opanowania. Chwileczkę… Opanowania? To nie jest tak, że jak wtedy zaczniesz myśleć o swojej przyszłości to wystarczy? Niestety niekoniecznie. [tweet_quote]Z końcem studiów jest jak z emeryturą – skoro nie wiadomo czy do niej dotrwamy to nie do końca o nią dbamy (i skupiamy się na przetrwaniu najbliższej sesji).[/tweet_quote]
Co robić na studiach, by mieć co robić po studiach?
* Poniższy plan zawiera opcję minimum w wersji maksimum (czyli dla ambitnych). Jeśli wykonasz poniższe punkty szybciej to tylko na tym skorzystasz.
** Nie każdy musi studiować 5 lat i szczerze mówiąc gdyby tylko moje studia (prawo) były dwustopniowe to nie wiem czy zdecydowałabym się kontynuować je w Polsce, by zdobyć tytuł magistra – ale to temat na inny post. Dziś przyjmijmy, że studiujemy średnio 5 lat (jeszcze niektórzy robią doktoraty :)). Jeśli Ty robisz to krócej, po prostu streść poniższy plan.
W zależności od tego jak zaawansowanym studentem jesteś masz kilka możliwości:
Student I roku
Poznaj swój plan na najbliższe lata
Co roku tysiące osób zaczynają studia nie wiedząc co ich tam czeka. I wcale nie mam na myśli braku umiejętności przewidywania przyszłości, bardziej chodzi o zapoznanie się z podstawowymi informacjami o danym kierunku. Twój mniej lub bardziej szczegółowy plan zajęć na najbliższe lata znany jest już Pani z dziekanatu (lub wisi wydziałowej stronie www). Rzuć na niego okiem, zastanów się jak możesz „wyciągnąć” z niego maksimum i…
…dowiedz się co Cię interesuje
Ja miałam ogromne szczęście – nie dość, że poszłam na studia wiedząc, że interesuje mnie prawo międzynarodowe to jeszcze do 5 roku nic w tej kwestii się nie zmieniło. W toku studiów nie zdobyło mojej miłości ani prawo cywilne, ani karne, o dziwo trochę administracyjne. Nawet prawo podatkowe weszło do mojej świadomości pod przykrywką umów międzynarodowych o unikaniu podwójnego opodatkowania :) Nie o tym miałam pisać, ale widzisz – wiedza czego się chce bardzo ułatwia życie i często pozwala skończyć studia z łatką początkującego specjalisty w określonej dziedzinie (co bezpośrednio przekłada się na pierwszą pensję – tak Ci zdradzę :)).
Student II roku
Pora na konkrety…
Na początek rozejrzyj się za organizacjami, które pozwolą Ci rozwijać Twoje zainteresowania. Jeśli jeszcze nie wiesz co chcesz robić to nie ma dramatu – ale chociaż szukaj i próbuj! Moje prywatne, nigdzie nie opublikowane, ani nawet nie spisane badania wykazały, że 99% osób biorących udział w pracach organizacji studenckich jest z tego faktu zadowolonych. Znajdź więc organizację dla siebie i się do niej zapisz!
Uwaga! Na końcu tego posta znajdziesz link do drugiej jego części zawierającej 20 konkretnych pomysłów na działania, które zaprocentują Ci po studiach!
Pora na plan działania
Być może nie jesteś jeszcze łakomym kąskiem dla rekrutera (chociaż to zależy od kierunku studiów), możesz już jednak przygotowywać CV na przyszły rok. Obejrzyj konkretne oferty praktyk i zobacz stawiane wymagania. W zależności od tego czym się chcesz zajmować może być wymagana od Ciebie znajomość określonych języków, odpowiednia średnia, umiejętność obsługi specjalistycznych programów komputerowych i tak dalej. Jeśli zajmiesz się zdobywaniem tych umiejętności już teraz, jest duża szansa, że wyprzedzisz konkurentów w wyścigu o fajne zajęcie po studiach :)
Student III roku
Pierwsze praktyki
Na większości kierunków to pora na obowiązkowe (ale i bezpłatne) praktyki. Wielu studentów uważa też, że mogą być one jedyne… na szczęście Ty już wiesz, że to nieprawda. Obejrzyj ogłoszenia jeszcze raz, ale tym razem z rzeczywistym zamiarem wzięcia udziału w rekrutacji. Straszne? Procesy rekrutacyjne wydaja Ci się trudne i pracochłonne? Tak ma być – leniwi kandydaci sami się selekcjonują :)
Witaj zagranico
Przewodnik ten byłby niepełny gdybym pominęła możliwość studiowania za granicą! Gdybyś zechciał w ten sposób wzbogacić swoje CV (co jest oczywiście świetnym pomysłem) masz do wyboru 2 popularne ścieżki: studia w ramach programu Erasmus albo studia magisterskie na własna rękę. Obie są warte zachodu, chociaż różnią się bardzo. Więcej o nich piszę w drugiej części posta oraz w moim cyklu o studiach za granicą „Wiedza z importu”.
Student IV roku (albo I rok studiów magisterskich)
Pierwsze prawdziwe praktyki
Podczas gdy na III roku mało komu udaje się otrzymać rozsądne wynagrodzenie za swoją pracę (co jest akurat zrozumiałe – więcej się uczysz niż z Ciebie pożytku), o tyle na IV roku można już liczyć na poprawę statusu majątkowego. Oczywiście pod warunkiem, że jesteś na tyle wartościowym kandydatem, że znajdzie się firma, która Cię zatrudni. W dużym mieście, ten kto przyłożył się do wykonania poprzednich punktów i jest dyspozycyjny może liczyć nawet na wynagrodzenie w wysokości średniej krajowej i wyższe!
Ale nie o pieniądze tu tak naprawdę chodzi. Kiedyś po sieci krążyło ogłoszenie z gazety, które brzmiało mniej więcej tak “Maturzystów z wykształceniem wyższym do pracy przyjmę”. Jeśli w dniu obrony pracy magisterskiej będziesz miał już dwa lata doświadczenia to będziesz jak taki Maturzysta z wyższym – przekroczysz oczekiwania :)
Student V roku (albo II rok studiów magisterskich)
Pełniący obowiązki magistra i prawdziwa praca
Dobra wiadomość jest taka, że na tym etapie wielu pracodawców jest w stanie zapłacić Ci regularne wynagrodzenie. Zła, że pewnie będą chcieli byś pracował na cały etat. Dobra jest taka, że w sumie to jakbyś już nie studiował, bo pewnie zajęć masz mało, a pieniądz na chodniku nie leży. Zła, że będzie to wymagało pogodzenia pracy z nauką (praca dyplomowa sama się nie napisze – wiem coś o tym…) Jest jednak dobra wiadomość: im wcześniej zaczniesz pracę tym szybciej osiągniesz sukces (i jeśli masz takie marzenie) będziesz mógł przejść na wcześniejszą emeryturę. Prawdziwa praca na V roku ma więcej plusów niż minusów. Potwierdzam to!
Studia podyplomowe
Koniec studiów to taki fajny czas, gdy wreszcie możesz robić to co Ci się podoba. Dlatego wcale nie musisz iść do pracy na pełen etat (ważne by zdobywać doświadczenie w ogóle, jako takie – wbrew temu co napisałam wcześniej to nie do końca jak wyścigi.). Nie musisz w tym czasie pracować, możesz się dalej uczyć. Jak się za to zabrać, by zwiększyć swoje szanse na pracę po studiach? Najprostszym sposobem są nowe studia! Spokojnie, nie mówię o takich pełnowymiarowych i angażujących na kilka lat, tylko na przykład o studiach podyplomowych. Wiele uczelni oferuje swoim studentom możliwość odbywania takich studiów już na 5 roku!
Drogi Studencie, teraz ciąg dalszy dobrych wiadomości – jeśli z którymś z powyższych punktów się spóźnisz to wiedz, że nie ma dramatu – ale tylko tak długo jak masz pomysł jak nadrobić zaległości.
Uwaga na marginesie: Jeśli po studiach chcesz robić ”coś swojego” sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Dobrze by bowiem było, gdybyś oprócz przygotowania organizacyjnego i merytorycznego zadbał również o plan B. W końcu może się okazać, że coś Ci się nie powiedzie (na początku to nic niezwykłego), a jeść trzeba. Miej to na uwadze!
Szukasz konkretnych odpowiedzi na pytanie co robić na studiach? Zajrzyj do drugiej części tego posta, który znajduje się na blogu Deloitte!
Czytaj dalej:
[…] 4. Co robić na studiach, żeby mieć co robić po studiach? Nie tylko to, co się robi, aby lepiej studia wykorzystać ;) […]
[…] 2. Na blogu u Kasi poradnik dla studentów: co robić na studiach, by mieć co robić po studiach? […]
Zrób małe turnee po polskich uczelniach i porozwieszaj to. Zyskasz nowych czytelników, a czytelnicy praktyczne rady. :D
Udzielam Wam zezwolenia na rozpowszechnianie tego posta w dowolnej ilości i formie (również drukowanej) i zawieszania na pobliskich uczelniach :D
TAK! Dużo działań dodatkowych, ujawniany entuzjazm, organizowanie eventów branżowych i praca :)
Ja pracuje od 15 roku życia.I nie dla tego, że miałam biednie. Na swoje zachcianki wolę przepuszczać swoją kasę i dzięki temu nauczyłam się wartości pieniędzy, Fakt może przez to nie jestem super studentem. Ale pogłębiam wiedzę z tych przedmiotów, które naprawdę mnie interesują. Może to hejterskie, ale śmieszą mnie ludzie, którzy tylko wkuwają na studiach, żyją za kasę od rodziców,a potem jęczą, że nie ma dla nich pracy od razu po studiach.Bo jedynie czym mogą się pochwalić to praktykami zleconymi przez uczelnie Staże, praktyki, dodatkowa praca i samorozwój. I to jest to co daję szanse na fajna pracę. Chyba,… Czytaj więcej »
Popieram. Po maturze od razu poszłam na studia zaoczne, bo chciałam być bardziej niezależna. Za studia płaciłam więc sama z zarobionych pieniędzy. Nie wiele mi ich na początku zostawało ale poznałam wartość pieniądza, tak jak Ty. Z czasem zdobywałam lepsze stanowiska..Od kelnerki po asystentkę po specjalistę w dużej firmie. Nadal uważam jednak, ze jestem dopiero na początku drogi. Studia są ważne ale nie gwarantują pracy. Ze swojego doświadczenia zauważyłam, że pracodawcy w największym stopniu zwracali uwagę na moje doświadczenie i to czego się w danej pracy nauczyłam oraz czym zajmuje się poza pracą.
Dzięki za tę historię! Podobnych studentów, podobnych kierunków jest pełno, dlatego doświadczenie to właśnie to co nas wyróżna z tłumu! Warto je budować :)
Studenci, którzy szukają pracy (podkreślam to!), mają to coś, co jest szczególnie doceniane przez pracodawców. “otwartą głowę” i “serce do pracy” – a nie ma chyba nic lepszego niż zaangażowanie i zapał. Wiem co mówię, od 3 roku studiów pracowałam na swój lepszy byt :D
Dorzuciłabym do tego jeszcze parę projektów naukowo-badawczych, w których na 1 i 2 roku musisz być niewolnikiem, ale to właśnie dzięki nim i wysokiej średniej zdobędziemy współczesne stypendium naukowe czyli Nagrodę Rektora. Robiłam to dwa razy i dwa razy się opłaciło ;)
O tak, o stypendium warto zawalczyć szczególnie, że czasem jest ono jak mała regularna pensja ;)
Stypendia- kiedyś- tak.
Nagrody Rektora to żałosne 500 zł, które zwykle po pierwszym semestrze jest jeszcze zmniejszane.
Dobra kasa jest na stypendium Ministra, ale tu to już trzeba zbierać punkty, mieć mamę na uczelni i ciocię z dużym grantem.
Trzy bliskie mi osoby miały stypendium Ministra i nie było tak trudno :D Tylko faktycznie to dopiero sprawa na ostatnie 2 lata studiów, bo wcześniej ciężko uzbierać wymaganą litanię osiągnięć :)
hm ja w liceum miałam stypendium Premiera Rady Ministrów i bardzo łatwo można było je otrzymać – wystarczyło mieć najwyższą średnia w szkole, która złożyła wniosek. W dwóch transzach to było coś ok. 2600 zł.
Mówisz o stypendium w szkole średniej, które nazywa się “stypendium Prezesa Rady Ministrów”, które też sama zdobyłam :)
Na studiach masz jednak “stypendiów Ministra za wybitne osiągnięcia”, o które już znacznie trudniej ;)
No to gratuluje ogromnie!
Problem polega na tym, że wszyscy jesteśmy wrzucani do jednego wora. Zaoczni i dzienni + licencjaci i magistrzy + wszystkie roczniki co w praktyce jest cholernie nie fair :/
To prawda… Dlatego trochę tych osiągnięć trzeba uzbierać… :)
Szkoda tylko, że do organizacji studenckiej nie można tak po prostu dołączyć, jest prowadzona rekrutacja, a chętnych jest wiele, przynajmniej na mojej uczelni, która jest bardzo popularna. Od zeszłego roku próbuję się gdzieś dostać i chyba coś jest ze mną nie tak, bo znam kilka języków obcych, mam wcześniejsze doświadczenie w wolontariacie, z samych rozmów rekrutacyjnych mam pozytywne wrażenia, jednak wciąż nie zostałam przyjęta. Szczerze mówiąc trochę mnie to załamało, bo tak bardzo chciałam być aktywna, a poczułam się po prostu niepotrzebna…
O kurczę, serio? Nigdy nie spotkałam się z podobną sytuacją, a działałam w naprawdę wielu miejscach. Może np. na Twoim wydziale są takie zwyczaje, a na innych albo w organizacjach ogólnouczelnianych nie ma? Dotychczas spotykałam się raczej z podejściem, że każda para rąk do pracy jest potrzebna :) Gdzie studiujesz i co? Może podpowiem Ci jakieś miejsce gdzie warto się zgłosić?
Dzięki za odpowiedź :)
Organizacje do których próbowałam się dostać były organizacjami ogólnouczelnianymi, niezwiązanymi z moim wydziałem, są dość popularne i obecne chyba na większości uczelni, przynajmniej w Warszawie.
Studiuję lingwistykę na UW, jeżeli masz jakieś sugestie co do tego gdzie mogłabym się zgłosić, to byłabym wdzięczna :)
Zapytałam pewną osobę, która może Ci coś podpowiedzieć – jak coś się dowiem to dam znać! Powiedz mi jeszcze, na którym jesteś roku? Jeśli mówisz, że znasz kilka języków to taka myśl mi przyszła do głowy – czemu nie zacząć już pracować i budować portfolio i CV na przyszłość? W sumie nie każdy musi należeć do organizacji studenckiej. Przydaje się ona gdy po studiach chcesz pracować w dużej firmie i pokazać, że umiesz pracować z ludźmi itp., ale może równie dobrym rozwiązaniem dla Ciebie byłoby zdobywanie doświadczenia już bezpośrednio w pracy merytorycznej? Niezależnie czy na ćwierć czy pół etatu albo… Czytaj więcej »
Aktualnie jestem na 2. roku i od tego roku właśnie zaczęłam pracować, udzielam korepetycji. Podoba mi się ta praca, chociaż w połączeniu ze studiami zostaje już bardzo mało czasu wolnego ;)
Co do organizacji, to może nie chodziło mi do końca o budowanie CV, co o samo “przeżycie”, uważam, że to bardzo dobry pomysł i po prostu chciałam się zająć czymś jeszcze, żeby nie skupiać się tylko na nauce :)
Cześć Dorota, jestem absolwentka lingwistyki stosowanej, a teraz prowadzę na ILS zajęcia ze studentami. Jeśli chcesz, możemy porozmawiać, możesz mnie złapać w przerwie między zajęciami (gdzie i kiedy widać na planie zajęć) :)
W 100% zgadzam się z tym postem, trzeba coś robić na studiach, a nie tylko “studiować”. Moja krótka historia: – na pierwszym roku założyłem z kilkoma znajomymi własne Koło Naukowe, które aktualnie jest jednym z większym, a chyba najbardziej popularnym, na Politechnice Śląskiej. – na drugim roku zacząłem pracę na pół etatu (w zawodzie!), a nasze KN osiągnęło pierwszy sukces, w postaci 3 miejsca na ogólnopolskim konkursie – trzeci rok to poświęciłem na KN (ale wciąż pracując), co zaowocowało medalowym miejscem, już tym razem na międzynarodowym, konkursie. Na przełomie trzeciego/czwartego roku zmieniłem pracę (nie dlatego że musiałem. Dlatego, że chciałem).… Czytaj więcej »
Fantastyczna historia! Dzięki, że się nią podzieliłeś – wciąż są tacy, którzy nie dowierzają, że można byc tak aktywnym! A można :)
Muszę przyznać, że do niektórych punktów się zastosowałam podczas moich studiów :)
A ja na studiach poszłam całkiem innym tropem, dziś mogę powiedzieć, że opłaciło się całkowicie i niczego nie żałuję, w skrócie wyglądało to tak:– na I roku studiów dziennych pracowałam jako kelnerka (wieczorami i w weekendy wyrabiałam pełen etat) i udzielałam się jako wolontariuszka.– na II roku rozpoczęłam równolegle drugie studia (też dzienne), pracowałam już tylko dorywczo, robiłam szkolenia i certyfikaty.– na III roku (i II drugich studiów) poznałam mojego obecnego męża, on również studiował i tak jak ja pracował dorywczo, braliśmy w zasadzie wszystkie możliwe prace i zbieraliśmy pieniądze.– na IV roku (i III drugich studiów) wciąż pracowałam i… Czytaj więcej »
Bardzo motywująca historia! Cieszę się, że niedość, że znalazłaś sposób na siebie i swoją przyszłość po studiach to jeszcze bratnią duszę! :) Można? Można!
Noo, znowu bez przesady, są wyjątki.
“że nie da rady czegoś zrobić, bo studiuje dziennie i nie ma czasu na nic więcej”. Myślę, że nie znasz nikogo, kto studiuje prawo, czy medycynę (zwłaszcza stomatologię). Ci ludzie naprawdę są zawaleni nauką.
Jasne, jasne! Nie ma co generalizować. Po prostu faktycznie jest wiele osób na niewymagajacych kierunkach, które traktują studia jako 100% “wypełniacza” ich czasu, a to poza nimi uważają za czas wolny na pierdoły i zabawę – chyba to Magda miała na myśli.
Z drugiej strony u mnie na studiach (prawniczych właśnie) były osoby, które były i aktywne i miały doskonałe oceny (ja musiałam wybrać jedno albo drugie :D), ale to na serio były “tzw. mózgi”, czyli jednostki wybitne – więc faktycznie na niektórych kierunkach nie da się mieć wszystkiego :)
No tak, chodziło mi oczywiście o to, żeby nie generalizować ;) Chociaż jak się ostatnio dowiedziałem, studia prawnicze studiom prawniczym nie równe, więc zależy, na jaką uczelnię (a nawet, na jakiego prowadzącego!) się trafi;)
Witam Rady całkiem fajne, lecz nie zawsze są ku tym wielu rzeczom czas i możliwości. Kończyłem w tym roku mechanikę i budowę maszyn na studiach I stopnia w 70 tysięcznym mieście gdzie z pracą nie jest za ciekawie. Koło naukowe startowało na V semestrze i wyglądało to tak, że wykładowca aż musiał niektórych nachodzić żeby ich nakłonić aby przychodzili bo musiał mieć jakiś limit osób aby mu koła nie zamknęli. Na Roku na początku było nas około 35-40, lecz skończyło 15. Na początku przyjmowali wszystkich, a że nie było nas tylu co na wielkich politechnikach to nie bardzo mogli nawet… Czytaj więcej »
Dzięki Piotr za taki wyczerpujący komentarz! Oczywiście masz rację z tym, że nie zawsze na takie aktywne działania jest czas i miejsce. Coś Ci jednak opowiem – ten post powstał we współpracy z firmą, w której kiedyś pracowałam (taka korporacja). To jedna z 4 największych firm consultingowych na świecie i w ogóle duży gracz. Rekrutują oni do pracy najzdolniejszych (ja bym powiedziała najciekawszych i najbardziej obiecujących :)) studentów oferując im bardzo dobrze płatne praktyki i potem doskonałe wynagrodzenia (powyżej średniej krajowej). Teraz tak: jestem z Łodzi, Łódź jest 2h drogi od Warszawy, Łódź jest świetnym i niedrogim miastem, ale różnica… Czytaj więcej »
Niestety, moje czasy studenckie zwyczajnie zmarnowałam. Widzę to dopiero teraz jako świeżo upieczona pani magister. Fakt, że na moim kierunku nie działało żadne koło naukowe, lecz po prostu kącik spotkań, gdzie opowiadało się o podróżach i niestety, sytuacja materialna i rodzinna sprawiła, że wolne chwile poświęciłam na opiekę nad chorą babcią, ale teraz widzę, że choćby czas spędzony w codziennych podróżach mogłam lepiej wykorzystać. Cóż…refleksje z reguły przychodzą za późno, ale liczę, że jest jeszcze dla mnie nadzieja, dlatego próbuję samodoskonalenia teraz, małymi kroczkami.
Dlatego ja na po zdnaym licencjacie powiedziałam – teraz albo nigdy, jedyna okazja na swój interes, projekt. Siedzę nad nim już od września, ale nie żałuję! A studia – zajęcia dwa razy w tygodniu (tak, jestem na dziennych), nie ma co narzekać :)
Go Girl! :) Trzymam kciuki za sukcesy!
Polecam dodatkowo organizacje studenckie! Taki wpis w CV mocno procentuje zarówno na rozmowach o pracę jak i na rozmowach na studia II stopnia (w Polsce, ). ;-)
Za granicą też! :)
Wybierając swój kierunek (dziennikarstwo) byłem zafascynowany pracą w prasie, bardzo lubiłem pisać. Studia trochę to zweryfikowały, bo nadal tak jest, ale pod koniec pierwszego roku poczułem chwilowy romans z reklamą. Powróciłem do punktu wyjścia, ale studia to fajny czas, żeby poznać siebie i swoje pasje. Tak naprawdę mój kierunek jest trochę ,,buforowy”, bo pozwala podjąć pracę w wielu innych zawodach. Ale najważniejsza jest, tak jak napisałaś, praktyka, zaangażowanie się w wiele różnych rzeczy. Warto podczas studiów pracować w swoim kierunku tak, jakby miało się wykonywać swój uczony zawód w 100%, a przy okazji szukać dalej. Ja od pierwszego roku żyję… Czytaj więcej »
Moim zdaniem jest jeszcze jedna opcja warta przemyślenia- po studiach I stopnia pójście na studia zaoczne właśnie po to, by już od studiów II stopnia zdobywać doświadczenie na rynku pracy. Niektórzy mówią “skrócenie sobie młodości”, ale czy na pewno? myślę, że warto i sama nad tym się zastanawiam.
http://www.powiedzciesobietak.blog...
Eh, gdybym to tylko przeczytał 2 lata temu to byłbym innym człowiekiem dziś, no ale niestety nie wszyscy wiedzą czego chcą od razu po maturze. Na szczęście teraz sie staram i “wychodzę na prostą” znalazłszy swoje zainteresowania.
Do informacji o praktykach dodałbym jeszcze trzy słowa o organizacjach pokroju IAESTE i AIESEC, dzięki którym można wyjechać na kilkumiesięczne staże do firm zagranicznych. Z własnego doświadczenia wiem, że, po pierwsze, jest to wspaniałe, otwierające na świat doświadczenie, będące źródłem pięknych wspomnień na resztę życia. Po drugie, pozwala na solidne poznanie podstaw wybranego zawodu, bo firma, która takiego praktykanta przyjmuje, płaci mu za pracę, więc wykorzysta go do realnej pracy a nie podawania kawy i kserowania czystych kartek, co się na stażach w Polsce niestety zdarza. Po trzecie, daje to sporą ilość bonusowych punktów podczas selekcji CV w firmach, do… Czytaj więcej »
Świetne porady! Polecamy! http://www.study4u.eu