Historii mam, które w ciąży lub po urodzeniu dziecka odnalazły swoją drogę biznesową jest wiele. Nie znalazłam jednak ANI JEDNEJ, która opowiada o ciąży jaka ją zastała przy prowadzeniu biznesu. A nie wierzę, że żadna nie miała równie niespodziewanych przeżyć co ja!
Stąd decyzja o napisaniu tej serii. Chcę Wam opowiedzieć jak na moje przedsiębiorcze życie wpłynęła najpierw wiadomość o ciąży, potem jej początki i jak dalej rozwijała się sytuacja. Co było dobrym pomysłem, a co mogłam zrobić lepiej? Co straciłam, co zyskałam? Co mnie zaskoczyło? Co pomogło w pracy a co przeszkodziło?
Chcę się podzielić moim doświadczeniem, żebyście nie popełnili (chociaż tu chyba powinno być „nie popełniły”) moich błędów.
W ramach serii #BiznesMamy powstały/powstaną następujące posty!
- #BiznesMamy – Wstęp
- #BiznesMamy – Trudne początki
- #BiznesMamy – Ciąża – Przetrwać, pracować i nie zwariować? (to dziś! :))
- #BiznesMamy – Pierwsze wspólne miesiące
- …a dalej zobaczymy :)
Ciąża #BiznesMamy
Przetrwać, pracować i nie zwariować?
Ogólnie rzecz biorąc, druga połowa ciąży minęła mi bardzo dobrze. Aż zaskakująco!
Po doświadczeniach opisanych w poprzednim odcinku, nastawiałam się na zupełnie odwrotny scenariusz – że ostatnie miesiące będę niezdatna do pracy, a tu taka niespodzianka! Miałam pełno energii, odzyskałam jako tako zdolność myślenia i właściwie jak rano siadałam do zadań, to mało co mogło mnie powstrzymać.
Niemniej jednak, jest kilka rzeczy, o których warto wspomnieć!
Na początku muszę tylko zaznaczyć jedną ważną rzecz. Mówię to Tobie, i po tej ciąży będę mówić każdej kobiecie, która spyta mnie o zdanie: „każdy przypadek, każda ciąża są inne”! Naprawdę nie ma co się nastawiać na określony scenariusz. Trzeba iść z prądem i na bieżąco się dostosowywać co panujących warunków. Podejrzewam, że tak samo będzie przez kolejne lata życia z dzieckiem, także tym bardziej warto sobie to zapamiętać i nauczyć się elastyczności :) Poza tym, elastyczność w biznesie zawsze jest pożądana!
Skoro wiesz już najważniejsze, to żeby pokazać obraz konkretnej sytuacji, opowiem Ci trochę o szczegółach jak u mnie wyglądało przetrwanie pracy i widocznej ciąży na raz!
Otóż głównym wyzwaniem trzeciego trymestru okazało się…
siedzenie! I to w różnych wersjach tego problemu, w zależności od etapu ciąży.
Zaczęło się niewinnie. Wiadomo, jak każdy normalny człowiek przy biurku, trochę się garbię. Co za tym idzie zmniejsza się ilość wolnego miejsca dla dziecka, co córka za każdym razem uparcie sygnalizowała kopniakiem w narządy wewnętrzne. Bardzo pomocna okazała się wtedy piłka do ćwiczeń (niech żyje samodzielny import z Biedronki! Najlepszy mebel trzeciego trymestru – za jedyne 24,99 pln), której używałam jako krzesła do biurka.
Później było tylko gorzej, szczególnie tak od połowy 8 miesiąca, gdy pojawiły się bóle miednicy (też w różnej formie i natężeniu), które niestety zostały ze mną do samego końca…
W ogóle. Temat spędzania czasu przy komputerze z dużym brzuchem nie jest łatwy. NIGDZIE nie dało się wygodnie usiąść z laptopem… Przy biurku źle (ostatecznie dało się posiedzieć na piłce albo z godzinę na wygodnym krześle). Na sofie na siedząco źle (nie mogę się zgarbić = nie dosięgam do komputera, później od pochylania się do tyłu na sofie miałam złe dolegliwości żołądkowe, nie warte wchodzenia dalej w temat :D). W łóżku na leżąco źle (powodzenia w ułożeniu komputera na sobie… nie ma opcji! ).
Akurat to, że w trzecim trymestrze za dużo nie popracuję z komputerem nastawiałam się od początku, ale tylko dlatego, że zostałam o tym uprzedzona!
Mimo wszystko, najwięcej pracy wykonałam w 3 trymestrze.
Drugi tylko mnie do niej przygotował. Ale przestrzegam Was przed braniem ze mnie celowo przykładu! Moja ciąża (z pominięciem nokautu jaki popełnił na mnie pierwszy trymestr) okazała się dość lekką. Nawet brzuch miałam w moim odczuciu mały i nie ciążył mi nawet w ostatnich dniach. Nie bolały mnie plecy, miednica zaczęła dość późno, ale nie miałam większości ciążowych dolegliwości, którymi straszą poradniki. Dlatego w 7 i 8 miesiącu, przy dobrym ułożeniu się, mogłam spokojnie pracować nawet cały dzień! Z przerwami oczywiście. I czasem na leżąco :)
Nie sądzę jednak żeby to było regułą. Dlatego polecam brać poprawkę, o której wspomniałam na początku – każda ciąża jest inna!
Ciążowe sukcesy
W ostatecznym rozrachunku muszę bez skromności powiedzieć, że jestem z ciążowych osiągnięć bardzo zadowolona!
Do końca 9 miesiąca udało mi się:
- regularnie dla Was pisać! Jeśli miałabym wybrać jedną rzecz, którą chcę osiągnąć w 2017 roku, to to!
- napisać kilka postów na zapas (już na styczeń! Żeby nie zostawić Was bez niczego, gdybym zaginęła przedwcześnie w pieluchach),
- wreszcie zatrudnić asystentkę do pomocy przy blogu i wdrożyć ją do pomocy przy pracach administracyjnych. Dzięki niej, nawet gdy nie będę miała w przyszłości czasu, a znajdę jednak chwilę, to będę mogła poświęcić ją na napisanie dla Was posta, a nie na klikanie, akceptowanie, poprawianie, ustawianie i inne rzeczy, które dzieją się na zapleczu blogowania…
Poza tym, dzięki Asi blogowa maszyna będzie funkcjonować jako tako sprawnie, nawet pod moją dłuższą nieobecność (która mam nadzieję mi się nie przytrafi – ale nauczona poprzednimi doświadczeniami, dmucham na zimne :)), - dobić do 7 tysięcy fanów na Facebooku! Dziękuję, że jesteście :)
- otworzyć i rozkręcić grupę “Planuję biznes z głową“! Okazała się ona miejscem spotkań fantastycznych osób, specjalistów w różnych dziedzinach. I jestem z niej wyjątkowo dumna!
- zaplanować 2017 rok i zbudować fundamenty pod te plany.
Podsumowując, jak na ciężarną, która ledwo siedziała – całkiem nieźle ;)
Co będzie dalej? Kiedy przyjdzie pora publikacji kolejnego posta ja już chyba będę w innym świecie. Mam nadzieję, że da się w nim pracować! Będę dawać znać na bieżąco! Przy czym najlepszym znakiem będzie, to że w kolejny poniedziałek ukaże się nowy post :)
Trzymajcie kciuki!
I na koniec!
Chcę zaprosić Was do tworzenia tej serii razem ze mną! Łączysz ciążę lub macierzyństwo z własnym biznesem? Opowiedz swoją historię – pokażmy światu jak wygląda prawdziwe życie mamy w biznesie!
- Napisz ją na swoim blogu, Facebooku, Instagramie,
- Oznacz hasztagiem #BiznesMamy,
- W social mediach otaguj mój profil (np. Facebook: The Owner & Co. lub Instagram: @kasiapszonicka),
- Jeśli masz obawy, że jej nie znajdę, wyślij mi jeszcze linka na adres kontakt@kasiapszonicka.pl :)
Przeczytam wszystkie historie i zadbam by najciekawsze trafiły do szerszej publiczności!
Serdecznie gratuluje maleństwa. Cóż za tempo, w sobotę poród, dziś już wpis:) Ja właśnie zaczynam przygodę z blogiem. Mam w domu dwa maleństwa, jedno 8 miesięcy, drugie prawie 2,5 roku. Chciałabym docelowo prowadzić dwa blogi ale na razie na jeden ciężko mi znaleźć chwilę.
A ja pracowalam do ostatniego dnia ciazy i jakos nie mialam problemow z siedzeniem. Ale tak jak piszesz kazda ciaza jest inna. Choc wlasnego biznesu nie mam, urlop macierzynski wykorzystuje na nauke i podejscie do 4 egzaminow oraz na nadrobienie zaleglych postow na blogu.
Maly ma juz 2 miesiace i stwierdzam ze pracowac sie da, choc oczywiscie kazde dziecko jest inne.
A w miedzyczasie zapraszam rowniez do mnie – ostatnio tez napisalam swoj komentarz apropo macierzynstwa.
Ja się melduję jako mama pracująca na swoim długo przed ciążą, w trakcie i po porodzie, z resztą cały mój blog jest o godzeniu freelansu z macierzyństwem :D
Gratuluję córeczki!! :* I odnalezienia swojej własnej harmonii życzę :) Tak zorganizowana osoba jak Ty na pewno nie będzie mieć z tym problemu ;)
Ogromne gratulacje! Mam nadzieję, że i Ty i malutka macie się dobrze i gładko przechodzicie okres przystosowania do siebie nawzajem :)Ja do ostatniego dnia przed szyłam zawzięcie. I tak, piłka była najcudowniejszym meblem na ostatnie miesiące. To właśnie dzięki niej mogłam w ogóle siedzieć przy maszynie. W sumie to skurcze mnie właśnie na piłce przy maszynie zaczęły łapać ;) A co do komputera, to ja akurat miałam brzuch większy niż przeciętny, więc idealnie sprawdzał się na półkę na laptopa. Więc pracowałam na fotelu na półleżąco z kompem na brzuchu. Piękna sprawa! Życzę Ci wszystkiego dobrego i przyzwoitej ilości snu. Bo… Czytaj więcej »
Gratulacje i powodzenia :)
I jak jest po drugiej stronie lustra? :)
Jak już wspominałam, jest super! Ale komentarze pod tym postem przeczytałam dopiero dzisiaj :D
Wow super:) jesteś świetnie zorganizowaną osobą, tylko podziwiać i brać przykład ! Gratuluje córeczki! Za 3 miesiące też zostanę mamą, ale z moją organizacją jest trochę gorzej:p
Świetny artkuł. Moim zdaniem nadal za mało kobiet zdaje sobie sprawę, że można połączyć macierzyństwo i własny biznes;)
Ja przed urodzeniem dziecka wzięłam sobie 6 miesięcy urlopu i do kiedy mogłam jeżdziłam na szkolenia:)
Super wpis, trzeba aktywizować młode mamy:)
No jasne, ja też uważam, że lepiej być aktywną zawodowo jak najdłużej. Trzeba znać umiar, jeśli jesteśmy pracoholiczkami, a z drugiej strony lepiej nie przesadzać i nie siedzieć w domu przez parę lat od urodzenia dziecka. Warto w siebie inwestować i pracować.
Mnie męczy temat organizacji odzyskania długów od klientów, którzy nie ma problemu z tym, aby nie regulować swoich zobowiązań.
Prowadzenia biznesu w domu w trakcie ciąży jest dobrym pomysłem. Nawet dla obydwu rodziców.
Ja niestety po ciąży i przez natłok obowiązków popadłam w depresję, byłam oczywiście na terapii, dzięki czemu w końcu inaczej patrzę na to wszystko, jest w końcu dobrze