Ten post wypadałoby zacząć od mojej (lekko tragicznej) historii. Cześć, jestem Kasia i od prawie 5 lat prowadzę bloga. Maksymalny ruch jaki udało mi się osiągnąć w tym czasie to 12 tysięcy unikalnych użytkowników miesięcznie. Kurtyna.
Obiektywnie może to i sporo, ale dla mnie to mało. Inne blogi zbierają w podobnym czasie duuuuużo większą publiczność! Kiedyś myślałam, że coś jest nie tak że mną, jako osoba prowadzącą blog (jest jedno – za rzadko piszę, ale o tym będzie dalej). Teraz już wiem, że to po prostu specyfika tematu z jakim się mierzę, co jednak nie przeszkadza mi w codziennej pracy walczyć o większy ruch i wzrosty.
I właśnie o tym drugim i walce (zwycięskiej!) będzie dziś mowa.
Chcę Wam dziś napisać jakim cudem udało mi się przeskoczyć z 10k UU w lipcu do ponad 20k UU w sierpniu. Złożyło się na to kilka rzeczy, które możecie zastosować u siebie, także jeśli podobnie jak ja chcecie zwiekszyć zasięgi, to zapraszam do lektury!
Jak udało mi się podwoić ruch na blogu? W miesiąc!
Wstępny tytuł tego posta brzmiał tak jak nagłówek powyżej. Uznałam jednak, że to zbytnio trąci clickbaitem, to po pierwsze, a po drugie, nie do końca jest prawdą. Bo owszem, technicznie ruch podwoiłam w ciągu miesiąca (skok z 10k w lipcu na 20k w sierpniu), ale fundamenty pod to zbudowałam już w styczniu. Z drugiej jednak strony, myślę że jest szansa, że po zastosowaniu tricków, o których Wam zaraz napiszę możecie zwiększyć ruch dużo szybciej niż w pół roku, ale to zależy od tematyki bloga. Sami musicie to ocenić, a ja już piszę co i jak zrobiłam, by zwiększyć ruch na mojej stronie!
Doskonałe SEO jednego (!) wpisu
Zawsze wierzyłam w pozycjonowanie, ale nie na tyle by pofatygować się i napisać coś specjalnie w tym celu.
Któregoś dnia natknęłam się jednak na dyskusję (czy artykuł? Zupełnie już nie pamiętam), gdzie przeczytałam, że jednak stosunkowa ilość czytelników jacy każdego miesiąca odwiedzają innych blogerów znajdując ich przez Google, jest dużo większa niż u mnie! I to tak dużo dużo!
Zaczęłam się nad tym zastanawiać, chwilę przeanalizowałam i wyszło mi, że owszem, ja też mam u siebie ruch z wyszukiwarki i to nawet, jak mi się wydawało, niemały, bo 20% wszystkich użytkowników miesięcznie, ale trafiają oni na wpisy, które są totalnie niepowiązane z głównym nurtem mojej działalności!
Doskonale pozycjonują się u mnie posty:
Jak zrobić stronę internetową?
Jak nauczyć się biegle mówić po angielsku przy mikrobudżecie?
Jak wstawać wcześniej?
Kiedyś miałam też duży ruch z hasła „cytaty o szczęściu”, ale specjalnie usunęłam ten wpis z Google, bo nie chciałam takiego ruchu od osób totalnie niezainteresowanych blogiem.
Żadne z tych haseł nie ściąga jednak na mój blog moich „idealnych klientów”.
Postanowiłam zaryzykować i stworzyć wpis specjalnie w tym celu. Nie musiałam długo się zastanawiać nad tematem. Obserwuję Internet nie od wczoraj i doskonale wiem, że mnóstwo ludzi szuka w Google… pomysłów na biznes.
I tak powstał najbardziej poczytny tekst z mojego bloga w całej jego historii.
24 pomysły na biznes, który możesz zacząć od zaraz w 2017 roku.
Zawarłam w nim fajne, świeże pomysły, które nie były kopią tego co zobaczyłam czy wyczytałam gdzieś w sieci, tylko faktycznie uważam za przyszłościowe i w 100% mogę polecić ich realizację.
Samo napisanie tekstu nie było dla mnie wyzwaniem. Połowa powstała na raz, gdy usiadłam i wyrzuciłam z siebie pomysły, a druga połowa w ciągu kolejnych 2 tygodniu, gdy dopisywałam co mi się jeszcze przypomniało.
Gdy już był gotowy, trochę go przeedytowałam zgodnie z podpowiedziami wtyczki SEO Yoast (tu piszę o niej więcej) i opublikowałam. Specjalnie nie dopracowywałam w nim słów kluczowych do granic możliwości, bo chciałam zobaczyć jak wypozycjonuje się w takiej “podstawowej” formie. Wiedziałam, że tekst w środku zawsze mogę poprawić.
Już w pierwszym miesiącu na tym poście pojawił się ruch z Google, ale nie był jeszcze nawet bliski moim oczekiwaniom. W lutym odwiedziły go z Google 62 osoby.
Do połowy kwietnia w nim nic nie zmieniałam, a mimo to w marcu ta liczba się potroiła. W kwietniu, po lekkim odpicowaniu pod SEO, z Google odwiedziło go 257 osób.
Liczby niewielkie, ale dały mi do myślenia. Uznałam, że skoro rosną, to mogą na pewno urosnąć jeszcze bardziej. Szczególnie, że cały czas Google Anaytics pokazywało mi, że wpis wyświetla się średnio dopiero na trzeciej stronie wyszukiwania, czyli zdecydowanie jest miejsce na poprawę!
Zaczęłam pracować z SEO Yoast nad pozycjonowaniem wpisu na słowa kluczowe, po których czytelnicy najczęściej trafiali na blog. I tak, z Search Console wywnioskowałam, że w wynikach wyszukiwania przeważa:
* pomysłY na biznes
* pomysł na biznes
* dobry biznes
* opłacalny biznes
i to wszystko okraszone rokiem “2017”. Czyli szukali świeżości! Mój post zdecydowanie to dawał, tylko tego jeszcze do tej pory nie podkreślałam!
Jak teraz wejdziecie na ten wpis, wygląda on trochę inaczej niż kiedyś. Przede wszystkim zagęszczenie słów kluczowych jest zupełnie inne. To “2017” też dodałam po jego publikacji, jak zauważyłam, że jest taka potrzeba. Kiedy piszę post, taki jak dziś i czytacie go kilka tygodni po premierze to on jest jeszcze “surowy”. Nie piszę go pod SEO, bo nie miałabym sumienia kazać Wam czytać te wszystkie powtórzenia, a od zagęszczenia słów kluczowych mogłaby rozboleć głowa.
Dopiero po jakimś czasie, gdy widzę potencjał posta, zagęszczam słowa kluczowe. W efekcie, człowiek może odebrać, że jest ich trochę za dużo i się powtarzają (aczkolwiek niekoniecznie, może to też ułatwiać skanowanie tekstu), natomiast dla robota Google jest w sam raz!
Szczyt moich prac nad pozycjonowaniem przypadł na maj. I to też umówmy się, że nie były to jakoś bardzo czasochłonne prace. W sumie zajęło mi to max kilka godzin. Tylko działałam z głową :)
Dzięki tym zabiegom wpis z Google odwiedziło:
– w maju – 654 osoby
– w czerwcu – 1 556 osób
– w lipcu – 4 111 osób
– w sierpniu – 9 442 osoby
Myślałam, że ta liczba powoli się już ustabilizuje, bo już na większość haseł udało mi się dostać na pierwszą stronę wyszukiwania. Jednak we wrześniu blog odwiedziło z Google z tego wpisu 13 145.
Z czego wynika wzrost? Na pewno nie z dalszego dopracowywania tekstu i słów kluczowych, bo od kilku miesięcy tam nic nie zrobiłam. Prawdopodobnie Google zorientowało się, że jest to wpis wartościowy, prowadzący na wartościową stronę i warto go promować. Ale tu może się jakiś spec w komentarzach wypowie jaką ma na to koncepcję.
Jedyne co mi do głowy jeszcze przychodzi to to, że w sierpniu byłam bardziej aktywna na blogu.
Akcja regularnego pisania
Kocham pisać. Z całego blogowania lubię to robić zdecydowanie najbardziej. I tak jak wyznałam Wam w moim biznesplanie na 2017 rok chciałam pisać regularnie. Niestety rzeczywistość z małym dzieckiem dopadła mnie mocno i bez litości :) Miałam tak mało czasu, że wydawało mi się, że już ani odrobiny więcej nie wycisnę dla siebie na pisanie.
Na przekór, postanowiłam rzucić sobie wyzwanie – pisz codziennie. Tak długo jak się da. Było to dla mnie niełatwe, ale bardzo opłacalne.
Tutaj znajdziesz wszystkie teksty, które powstały w tym czasie.
Opłacało mi się to w sensie, że na pewno wpłynęło to na pozytywny wizerunek mojej strony w Google i pozycjonowanie. Na pewno trochę dodatkowych osób trafiło na teksty z social mediów. Ponadto mega dobrze zadziałało to na moja pewność siebie – dowiedziałam się, że mimo śladowych ilości czasu jakie mam i tak stać mnie na napisanie codziennie jednego fajnego tekstu (chociaż to do końca mi to pasowało i nie chciałabym tak funkcjonować. Mimo to dobrze wiedzieć, że mnie na to stać :))
Natomiast w żadnym innym zakresie mi się to nie opłacało o czym pisałam w tym poście (klik). W tym artykule przeczytasz szczegóły akcji i moje wrażenia po jej zakończeniu.
Niemniej jednak, nie da się tego odmówić tej akcji, na pewno sprawiła, że przez blog wtedy przewinęło się więcej osób, co miało wpływ (niewielki, ale jednak) na statystki.
Social media „na bogato”
(popełniłam tu literówkę pisząc „na bLogato”. Mogłoby tak zostać :))
W poście o dzisiejszym tytule nie sposób nie wspomnieć o rzeczy, którą kontynuuję do dziś i nie sposób przecenić jej wagi dla rozwoju bloga!
To (wreszcie!) regularne i ciekawe prowadzenie mojego fanpage na Facebooku!
Optymalizacja SEO optymalizacją, pisanie pisaniem, ale wielką rolę w tym sukcesie odegrała promocja na Facebooku. I to wcale nie taka płatna!
Zacznę od tego, że nigdy nie przepadałam za tym całym planowanie social mediów. Owszem, lubiłam spontanicznie coś czasem napisać, ale w praktyce to wychodziło zwykle tak, że jednak więcej miałam Wam do przekazania powiadomień o nowych postach czy ogłoszeń, niż fajnych treści. Oczywiście chciałam prowadzić fanpage jak ciekawy serial, planować i w ogóle och ach, ale całe to myślenie nad planem, spisywanie pomysłów, potem strategiczne planowanie… To było już dla mnie za wiele!
W efekcie blogowy fanpage pozostawał średnio angażującą tablicą ogłoszeń. Co zdecydowanie mi się NIE podobało i uważam, że prezentowało moją działalność w nienajlepszym świetle.
Już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że jestem przy ścianie – działając w pojedynkę zbyt wiele już nie osiągnę, potrzebuję pomocy! Doszłam do kresu możliwości wykorzystania mojego czasu (nawet go przekroczyłam – to nic miłego) i postanowiłam powiększyć zespół pracujący nad blogiem The Owner & Co.!
Gdy pewnego dnia usiadłam zrezygnowana do Facebooka, planując po raz kolejny ten sam schemat postów stwierdziłam, że dość! Napisałam maila z (prawie błagalną :D) prośbą o pomoc i… wysłałam do Magdy Bek. Magda znana jest w sieci z lekkiego pisania o social mediach, obserwowałam jej fanpage (zobacz tutaj) już od jakiegoś czasu i niesamowicie podobały mi się jej pomysły na angażujące treści! Magda odpisała, że owszem możemy pomysleć o współpracy, ale ona nie zajmuje się prowadzeniem fanpage, raczej doradza strategicznie jakie treści publikować i podsuwa pomysły. Dla mnie to zabrzmiało wręcz idealnie!
Nigdy przenigdy nie oddałabym w prowadzenie fanapge’a, który ma w nazwie moje imię i nazwisko – to po pierwsze – zbyt cenię sobie Wasze zaufanie, że to że mną piszecie, a nie z kimś podstawionym. Po drugie dokładnie tego potrzebowałam – dostarczenia planu i pomysłów.
Odkąd podjęłyśmy z Magdą współpracę mój fanpage wreszcie mi się podoba (może nie do końca wizualnie, ale i nad tym trwają prace) i zostałam zasypana poważnymi pytaniami „czy przeniosłam bloga na Facebooka?”. Tak bardzo podniosła się ilość i jakość publikowanych postów!
Okazało się, że całkiem osiągalne jest dla mnie zrealizowanie nawet 10 ciekawych postów tygodniowo, jeśli nie muszę zastanawiać się jak one się zepną w wiekszą sensowną całość.
Oczywiście dalej poświęcam czas na napisanie postów, przygotowanie grafik, wymyślenie nazw, spisanie pomysłów i w końcu opublikowanie, ale nic z tego bym nie zrobiła, gdyby nie wcześniejszy strategiczny plan Magdy :)
Ciekawsze prowadzenie Facebooka wpłynęło nie tylko na zwiększenie ruchu na blogu, ale i na wzrost zapisów na newsletter, na zaangażowanie, docieranie do nowych osób – długo by wymieniać
Cud, miód i orzeszki :)
Podsumowując…
…jak widzicie trochę tych działań było. Tradycją jest u mnie, że wakacje to najbardziej pracowity czas – nie mam pojęcia z czego to wynika. Ale daje to niezłe efekty i nie przeszkadza mi to ani trochę, także nie walczę z tym :)
Tym bardziej, że tegoroczne wakacje przyniosły mi długo wyczekiwany przełom w statystykach. Nie żeby były one jakieś super istotne. W ogóle tutaj przydałoby się nawet napisać kilka zdań o tym czy one W OGÓLE mają jakiekolwiek większe znaczenie, bo sprawa wcale nie jest taka jednoznaczna, ale na dziś już sobie daruję, bo post i tak wyszedł dość długi.
Na pewno zastosowanie tych trzech sposobów dało mi dużo. W ostatecznym rozrachunku bardzo mi się opłacały i plan jest taki, by ten sukces powtarzać dalej! :) Czy się uda? Oby! I mam nadzieję, że nie zajmie mi to kolejnych 5 lat :)))
Macie jakieś sprawdzone sposoby na zwiększenie ruchu na stronie czy blogu? Koniecznie podzielcie się z nimi w komentarzach! Może znajdę wśród nich sposób na dotarcie do kolejnych tysięcy czytelników? :)
Bardzo dziękuję za tak miłe słowa :* Gratuluję świetnego wyniku jeśli chodzi o ruch z wyszukiwarki !! :)
<3
Kasia, mega pomocny wpis. Mam wtyczkę Yoast Seo, ale jej obecność przy każdym nowym poście wprawia mnie w czarną rozpacz. Wcale nie jest intuicyjna :) A Magda Bek to naprawdę super babka. Sama zastanawiam się czy nie poprosić jej o pomoc.
Słuchaj, takie podstawowe rzeczy są w niej mega proste. Nie ma co się zgłębiać w szczegóły :) Zapisałam sobie żeby nagrać w weekend krótkie wideo o tym!
O, super! Mnie się przyda.
Kasiu bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa :*
Gratulacje Kasiu! I dziękuję za pomocny wpis. Korzystam z wtyczki SEO by Yoast i przyznam się, że pomarańczowe światełko oznacza dla mnie “publikuj”. Zdarzają mi się też takie teksty, które bez żadnego wysiłku dają zielone światło i nadal nie rozgryzłam jak i dlaczego. Magia!
Ja też jak publikuję to zwykle nie patrzę na światełko. Max co się jestem w stanie wysilić to ledwo zdobyte zielone :D Natomiast warto do wpisów wracać i jej poprawiać, tako rzecze mój przykład :)
No pięknie. Brawo! Case study pokazuje, że warto wracać do starszych blogowych treści, aktualizować je, “dopieszczać”, w tym pod kątem SEO :-) Czy taki spektakularny skok zaobserwowałaś tylko przy tym jednym wpisie, czy jeszcze przy innych, w których zastosowałaś podobną strategię “odnawiania”? Pozdrawiam :-)
Przy wszystkich gdzie zastosowałam tę strategię zaobserwowałam wzrost, ale tylko przy tym tak duży. To chyba dlatego, że to popularne hasło w wyszukiwarce :)
może i jest to klikalne hasło (ja sama na Twojego bloga zawitałam, gdy opublikowałaś po raz pierwszy tego posta) ale jest mnóstwo takich postów w necie a Twój powiał świeżością i sprawił, że zostałam fanką Twojego bloga :) Także proszę sobie ni ujmować! :)
Kasiu, gratulacje. Dałaś mi do myślenia i podsunęłas kilka pomysłów na zmianę mojej strategii. Pozdrawiam serdecznie Beata
Trzymam kciuki za sukcesy! :)
Też mam tą frazę w topce :) podobnie jak i kilkanaście innych (ruch zbliża się do 30k UU – średnio 90-95% ruchu to organic) – ale swietnie idzie Ci zwiększanie bazy newsletterowej – moja rośnie bardzo powoli. Jednak trzeba skończyć tego e-booka :)
No u mnie baza faktycznie rośnie szybciej niż bym nawet potrzebowała :D Fajny e-book na początek to must, szkoda, że jeszcze nie masz, bo na pewno dużo adresów byś zbierał z tak ładnego ruchu!
Szczerze powiem, że ja jakoś tak (póki co) olewa Newslettera, znaczy coś tam wisi na stronie i wiem, że Newsletter jest super ważny, ale zrobienie e-booka i próba rozhulania zapisów nie są teraz moim priorytetem, chociaż może powinny:)
Nie mam e-booka a i tak zapisuje się co chwilka nowa osoba
no to ja chyba coś źle robię…
Masz popup? :) u mnie najskuteczniejszy – i nie obiecuje nic w zamian. No dobra – obiecuje że nie bedzie spamu :D
jakiś czas nawet miałam ;) teraz już nie, bo odstawiłam to na boczny tor, że tak powiem. moim zdaniem tematyka bloga ma tu też duże znaczenie.
zbieraj bazę. To zawsze do Ciebie wróci :)
Nie ważne ile jest osób na liście liczy się jaka jest konwersja z tej listy. W końcu utrzymanie listy 10000 maili kosztu już jakieś pieniądze, a jak CTR jest na poziomie 1% to warto zadać sobie pytanie czy warto dalej budować taką listę
Mięsny wpis, że tak powiem. Ja mam też problem z tą całą promocją na Facebooku i Instagramie, bo ileż można siedzieć przy tym kompie… Szczególnie jak masz na chacie roczne dziecko, które chciałoby się do Ciebie przytulać cały czas, mało tego, Ty do niego też chcesz! :)
Dokładnie! Ile można… :D Na szczęście promocja robiona z planem i strategicznie idzie dużo łatwiej :)
Cieszę się, że wreszcie przeczytałam ten wpis, bo w newsletterze pojawił się już kilka dni temu i wiedziałam, że muszę :). Dobrze wiedzieć, że takie pisanie tekstów pod wyszukiwarki działa. Przyznam, że też “połknęłam” ten wpis o pomysłach na biznes w 2017 roku, bo tego nagłówka po prostu nie da się ominąć :). Moje krótkie blogowe i social mediowe doświadczenie nauczyło mnie, że najważniejsza jest regularność, ale problem mam ten sam co Ty – brak czasu :). W takim razie muszę pomyśleć o podobnych rozwiązaniach na radzenie sobie z nim. Na koniec dodam, że twój kurs baaardzo mnie kusi, ale… Czytaj więcej »
Super, że czytasz mój newsletter! Właśnie wysłałam kolejną wiadomość z “rozłożeniem” mojego nowego modelu biznesowego na części ;)
Ja akurat ten post z pomysłami na biznes zobaczyłam na fb ale na jakimś innym fanpage niż twój, ale tak w efekcie trafiłam na twojego bloga. Sama niedawno zaczęłam pisać (https://lamaliss.blogspot.c… ale jeszcze nie za bardzo ogarniam te wszystkie uwstawienia SEO niestety :D
Niestety nie mogę poświęcić zbyt wiele czasu na mojego bloga. Dlatego doceniam, że inni mają samo zaparcie, siły i pomysły :)
U siebie zaobserwowałam od jakiegoś czasu, że mam z 80% wejść z wyszukiwarek, a nie z facebooka, więc muszę pomyśleć jak wykorzystać Twoje rady, żeby sobie jeszcze pomóc. I muszę przeanalizować dobrze jeden z moich tekstów, który ma znaczne większą ilość odsłon, niż inne. I są cały czas na podobnym poziomie. Być może jest najbardziej praktyczny i widać trafione słowa kluczowe….
No proszę! Taki fajny blog, a trafiam tu dopiero po raz pierwszy. Z hasła “kurs emailowy jako newsletter czy autoresponder?”…pytałem o mailerlite, bo próbuję go obecnie ogranąć. Nie znalazłem do końca tego, czego szukałem, jednak odkryłem wiele innych ciekawych informacji.
Cenne wskazówki. Mamy zamiar wdrażać bloga firmowego – będą jak znalazł. ;)
Kasiu ! Chciałabym Ci niezmiernie pogratulować ! Zaczynałam czytać Twój blog praktycznie na samym początku ale później gdzieś mi umknął w kolejnych latach.
Przez ten czas zrobiłaś naprawdę dobrą robotę ! :)
O i takie rady to aż chce się czytać :)
Czytałem właśnie artykuł Adrianny Kubik z online marketing o skutecznym content marketingu , copywritingu ale się pogubiłem trochę i szukam więcej i więcej… ;)No i trafiłem na pewno skorzystam z tych porad bo są jasne i praktyczne , jak się bardziej zakręce i się coś uda to na pewno będe wpadał częściej.
Prawda jest taka, że czasami możemy pisać coś dla siebie, coś dla naszych czytelników a bywają dni, że trzeba zrobić analizę słów kluczowych i napisać po googla wraz z jakąś ciekawą kampanią, aby wpis został jakoś zauważony przez googla.
Niesamowicie wartościowy wpis, dzięki za niego. Ja jestem dopiero na początku ścieżki, ale kiedyś porzuciłam całkiem niezły blog, który zatrzymał się w miejscu. Wtedy nawet nie wiedziałam co to SEO Yoast :)
Od siebie mogę polecić serwisy obrazkowe, dają naprawdę super efekty, ale też zależy od branży. Myślę, że taka kobieca jak najbardziej:)
Niestety z fb u mnie marnie..
Hej Kasiu :)
Mega treściwy i wartościowy wpis – dziękuję.
Na pewno wprowadzę Twoje rady w życie u siebie, bo na ten moment efekty mam jeszcze niewielkie.
Dla mnie Yoast SEO – niezastąpiony! :)
Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszy rozwój
Ela
Cieszę się, że Ci się przydał! :) Powodzenia!
Cześć Kasiu ;)
SEO to nie tylko optymalizacja treści, to też optymalizacja samej strony, a na tym gruncie niestety jest jeszcze dużo do zrobienia, zobacz sama wpisując linki do interesujących Cię podstron:
https://gtmetrix.com/
https://tools.pingdom.com/
https://developers.google.c…
Hej Bartosz! Dzięki za podpowiedź! Często sprawdzam jak się ma moja strona przy pomocy tych narzędzi i szczerze mówiąc nie widzę zbyt wielkiej konieczności poprawy – czy coś przeoczyłam?
Hej! to zależy którą podstronę sprawdzasz ;) nie robiłem dokładnego audytu, o ile strona główna “jest w miarę OK” to strony wpisów mają wyraźny spadek wydajności w porównaniu do głównej, a użyty javascript waży więcej niż grafiki ze względu na wykorzystane narzędzia, zawsze można coś poprawić ;)