Na wstępie proszę o wybaczenie, że ten post nie będzie odkrywczy. Wspomniana w tytule rada została już objawiona w wielu miejscach i wielu formach, ale dziwnym trafem mało z nas z niej korzysta. Mam podejrzenie, że to z powodów praktycznych, więc przy okazji pokażę Wam dziś kilka sposobów jak się do niej zastosować, a jednocześnie móc dalej efektywnie funkcjonować! O co chodzi? A no o powiadomienia, i to te najgorsze – o otrzymanych e-mailach… Ale zacznijmy od początku:
Pytanie: Czemu powiadomienia źle na nas działają?
Odpowiedź: Po pierwsze i oczywiste: przerywają stan skupienia. Kiedy całą Twoją uwagę pochłania realizacja zadania, ostatnie czego chcesz o rozproszenie. Po drugie: Większość z nich wcale nie jest istotna… albo przynajmniej na tyle ważna, by nie mogła poczekać. A jednak się nimi zajmujemy tu i teraz zamiast rozkładać w czasie… Co jednak zrobić z tymi ważnymi napiszę za chwilę!
Pytanie: Jak wyłączyć powiadomienia?
Odpowiedź: Jak najszybciej!
Pytanie: Jak to zrobiłam ja?
Odpowiedź: Nawyk wyłączania powiadomień w telefonie gdy zabieram się za pracę, która wymaga skupienia mam już wyrobiony i nie mam z nim problemu. Po prostu nie lubię jak mi coś pika, więc i tak urządzenia mam wyciszone, a maile “odłączone” od wibracji. Mój problem tkwił natomiast w komputerze i zainstalowanym na nim programie pocztowym, z którego codziennie korzystam. Na początku nawet podobało mi się, że tak o mnie dba i nie dość, że wraz z przyjściem wiadomości wydaje miły dźwięk to jeszcze wyskakuje z boku ekranu ikonka (na wszelki wypadek, żebym nie przeoczyła żadnej wiadomości…). Z biegiem czasu obie rzeczy zaczęły mnie jednak coraz bardziej irytować. O ile telefon można świadomie, na czas pracy, od siebie odsunąć, o tyle jeśli pracuje się na komputerze (co zdarza mi się często gęsto) każde powiadomienie skutecznie wybija z rytmu i powrót do skupienia nie jest łatwy. Co więc zrobiłam? Wyłączyłam wszystkie powiadomienia. Skutecznie. Na amen. Bez pikania, bez wibracji, bez wyskakujących okienek. Została tylko zmieniająca się cyferka, na którą spoglądam tylko gdy potrzebuję wiedzieć czy przyszła nowa wiadomość.
Pytanie: Jak się czuję?
Odpowiedź: Jakbym odzyskała kontrolę nad moim czasem.
Pytanie: Jak możesz zrobić to Ty?
Odpowiedź:
- Oceń czy jest Ci takie wyłączenie powiadomień potrzebne. Jeśli nie irytują Cię zbytnio i nie przeszkadzają w pracy może akurat w Twoim przypadku są przydatne? Jeśli jednak chcociaż raz wytrąciły Cię z rytmu być może to był o raz za dużo. Ta sama zasada dotyczy i te same korzyści płyna z wyłączania innych powiadomień. Facebook, SMS, iMessage, WhatsApp, Twitter, Instagram – czy naprawdę są Ci potrzebne?
- W takich przypadkach lubię drastyczne rozwiązania, więc i takie poradzę Tobie: weź do ręki telefon, wyłącz wszystkie powiadomienia (chyba, że jesteś lekarzem to zostaw te o wezwaniach na dyżur :)) i zobacz co się stanie. Gdy tak zrobiłam, przez pierwsze kilka godzin odczuwałam niezdrowe poirytowanie, że muszę sprawdzać czy przyszła nowa poczta – jednak już po 24h przekonałam się, że korzyści z tego rozwiązania były ogromne! Przynajmniej dwa razy (w jednym dniu!) doświadczyłam stanu flow, czyli przyjemnego odpłynięcia w pracę. Co do tej pory nie było mi dane – w zamian wciąż siedziałam na mailu…
- Po tych testowych 24h sprawdź, których aplikacji brakowało Ci najbardziej. Nie mówię, że wszystkie powiadomienia są złe, ale zobaczysz – im więcej wyłączysz tym więcej swojego cennego czasu odzyskasz!
PS. Czy coś jeszcze szczególnie przeszkadza Wam w pracy? Jak Wy wprowadzacie się (a raczej próbujecie wytrwać) w skupieniu? :)
Zaczęłam wyłączać powiadomienia w telefonie jakiś czas temu. Nie mogę jeszcze, a raczej nie mam odwagi wyłączyć powiadomień na MAC’u. Co z tego, że mam wyłączony telefon, skoro wszystkie kontakty, wiadomości i powiadomienia mam synchronizowane z komputerem ;)
Właśnie to był mój problem! :) Jak masz Maca i korzystasz z jego programu pocztowego to masz tam taka opcję, że możesz wyłączyć wszystkie powiadomienia oprócz okreslonych adresów! To jest ekstra i daje dużo spokoju – że mimo wyłączonego pikania zauważysz jak przyjdzie pilna wiadomość! Polecam :)
Powoli odkrywam wszystkie opcje Maca. Może inaczej – uczę się na nowo obsługi komputera ;)
Dzięki za informacje.
Tak, wyłączam się, bo strasznie mnie to rozprasza, ale z drugiej strony i tak mam nawyk patrzenia na telefon. Choć jak mnie już coś wciągnie, to jest to wybawieniem. Na iPhonie korzystam z tej cudnej ikonki z księżycem, która dopuszcza do mnie tylko telefony z ulubionych kontaktów. Z Mac’owymi powiadomieniami jeszcze muszę powalczyć, ale jest już lepiej niż było kilka tygodni temu :)
Fajna opcja. Muszę popatrzeć, czy w Samsungach jest coś takiego :)
Fajna, fajna! Z tego co się orientuję w niektórych Samsungach jest – gdzies w opcjach dźwięków szukaj :)
W Samsungu (nadaję z galaxy s4) masz opcję “Tryb blokowania” (w pasku tym co się z góry rozwija :)). i możesz sobie tam ustawienia pozmieniać samodzielnie i ustawić “dozwolone kontakty” (ja ustawiłam opcję niestandardowe i tam z listy kontaktów dodałam te dozwolone). dodatkowo możesz sobie ustawić godzinowo kiedy chcesz mieć blokadę włączoną :) świetna sprawa, sama niedawno to odkryłam i już przynosi efekty!
Bo te Macowe są takie zdradliwe! Na początku się cieszyłam, że są – dopiero po czasie zorientowałam się jak dużo czasu zabierają :)
Od jakiegoś czasu wybieram jeszcze bardziej drastyczną opcję – wyłączam router :D
:O Odważna Dziewczyna! :D
Dziękuje za tego posta ! Ktoś musiał mi to powiedź, chociaż doskonale sobie zdawałam z tego sprawę. Szczególnie te maile na komputerze mi przeszkadzały :)
Ja w swoim telefonie (Sony Xperia) ustawiłam sobie funkcję, że gdy telefon jest zgaszony, to tylko wybrane przeze mnie aplikacje działają w tle i przychodzą z nich powiadomienia. Dopiero po odblokowaniu i “zaświeceniu” przychodzi reszta. Bardzo przydatne!
A ja największy problem mam z Facebookiem, którego włączam co chwila i sprawdzam, czy nic nie przyszło. ;) Telefon mi nie przeszkadza, bo internet włączam tylko wtedy, kiedy muszę. A jak pracuję przy komputerze to właśnie fb włączam co chwilę. Ale nie raz zauważyłam o ile szybciej i efektywniej pracuję, kiedy nie mam go otwartego w karcie obok. ;)
Tak mi się skojarzyło :D To 100% prawda! :)
Żeby się skupić, ja potrzebuję przede wszystkim ciszy, dlatego zanim zabiorę się do pracy wyłączam muzykę i zamykam drzwi jeśli ktoś w drugim pokoju ma ją włączoną. Rozmowy, czy tzw. kręcenie się po pokoju mi nie przeszkadzają, ale przy muzyce nie mogę się skupić. Za to bardzo lubię posłuchać przed pracą, bo wtedy mnie nakręca :)
Wyłączyłem już jakiś czas temu i od razu mogłem stwierdzić, że największym wrogiem czasu okazały się właśnie powiadomienia z Gmaila na komputerze. Dźwięk i dymek ~ zabójcy skupienia. Teraz wszystkie powiadomienia mam wyciszone, a kilka ważniejszych ustawiłem na wibracje :)
Post bardzo przydatny! Dzięki!
U mnie najgorszy okazał się Instagram. Co chwilę odblokowuję telefon i wchodzę na Insta. Staram się oczywiście wykluczyć go “z obiegu” podczas pracy, ale mimo to pokusa jest ogromna! I nie potrzeba mi żadnych przypominaczy, ręka sama wędruje w stronę telefonu. Zaczęłam się jednak wylogowywać z portali społecznościowych na telefonie i zaczynam w pełni świadomą “walkę” z tymi nawykami. Tego jeszcze nie było, żeby różne aplikacje, portale i telefon miały największy wpływ na moją pracę. Czas to zmienić, każdy ma wolną wolę i potrafi logicznie myśleć. Nie ma, że boli ;)
Zgadza się, ciągłe mimowolne śledzenie tego co się dzieje, po tym jak usłyszmy dźwięk powiadomienia, potrafi sprawić, że po całym dniu pracy jesteśmy wykończone, a kompletnie niczego nie “pchnęłyśmy do przodu”.
Wyłączanie powiadomień naprawdę ma sens, tak jak planowanie ile razy w ciągu dnia i w jakich porach sprawdzamy media społecznościowe oraz skrzynkę mailową.
Bardzo przydatny artykuł :)