Na wstępie chciałabym Wam baaardzo podziękować za wszystkie gratulacje jakie spłynęły do mnie po poprzednim poście! Dziękuję ogromnie!
Cieszę się też, że pomysł spisania przeżyć z pogranicza ciąży i pracy, bez lukru, się Wam spodobał! Naprawdę, tyle rzeczy na styku tych dwóch sfer mnie zaskoczyło, że nie wiedziałam od czego zacząć pisanie! I jestem pewna, że to jeszcze niejedną dziewczynę zaskoczy. Dlatego uważam, że istotne jest pokazywanie rzeczywistości takiej jaką jest, a nie powielanie schematów typu “zaszła w ciążę, założyła biznes, robi miliony”.
Bo dziecko i ciąża faktycznie do pracy motywują, ale sama motywacja nie wystarczy. Potrzebne są jeszcze zdrowie i umiejętność radzenia sobie z wielkimi zmianami jakie zachodzą w życiu przyszłej matki. A z tym, jak zobaczycie, bywa różnie…
I nie, ta seria nie powstała by obniżyć już niski poziom dzietności w naszym kraju :) Jestem żywym przykładem tego, że da się połączyć ciążę z własną działalnością (co do posiadania dziecka, to jeszcze zobaczymy :D będzie o tym odcinek na pewno!), trzeba tylko do tematu podejść odpowiednio, bez różowych okularów i jednocześnie (co w biznesie rzadko się zdarza) nie wymagając od siebie nie wiadomo jakich cudów!
To co? Zaczynamy!
#BiznesMamy – Trudne początki
Rok temu o tej porze robiłam wielkie plany :) Ich wspólny mianownik – duużo pracy! Wiedziałam, że rok 2016 przyniesie zmiany, bo już wtedy zaklepany był ślub, przeprowadzka do Abu Dhabi, pod koniec roku miałam rozwijać nowy biznes…
Czy w znając taką przyszłość planowałam dziecko? I tak, i nie! Chociaż chyba jednak z przewagą na „tak”, bo wyszłam z założenia, że swoje lata mam (nie uwierzycie, ale w 2017 czeka mnie trzydziestka!), nie wiadomo jak sprawy mogą się potoczyć, nie ma sensu przez mgliste plany odkładać decyzji na później. Bo przecież zawsze COŚ! Los więc miał decydować, co niniejszym uczynił.
Gdy zrobiłam test…
…bardzo się ucieszyłam! Szybko zgooglowałam poglądy na picie kawy w ciąży, stwierdziłam, że to bezpieczne, zaparzyłam sobie kubek paskudnej rozpuszczalnej (bo tylko taką miałam pod ręką) i zadowolona usiadłam do normalnej pracy.
Schemat ten powtórzyłam potem jeszcze może przez 4-5 dni, bo niestety szybko okazało się, że mimo starań i wyspania w nocy, cały dzień ledwo utrzymuję oczy otwarte, a ogólnie od kawy to mam mdłości.
Potem było tylko gorzej.
Na studiach nauczyłam się na własnej skórze (boleśnie!), że mózg dobrze pracuje tylko jeśli jest odpowiednio odżywiony. Pochłonięta żądzą wiedzy zapominałam dobrze zjeść, nie żałowałam sobie słodyczy, napojów energetycznych i fast foodów… Pamiętam, że skończyło się to nieciekawie. Któregoś dnia mój mózg odmówił posłuszeństwa – stwierdził, że skoro tak źle go traktuję to on nic więcej nie zapamięta. Pogorszył mi się humor, do tego doszedł stres… Przepis na katastrofę idealną!
Obiecałam sobie, że to się nigdy nie powtórzy i od tamtej pory odżywiam się zdrowo, dbając o moje podstawowe narzędzie pracy = mózg.
Skąd mogłam wiedzieć, że taki kryzys przydarzy mi się jeszcze raz i tym razem będzie ode mnie niezależny?
Nikt mi nie powiedział, że…
…początek ciąży może być AŻ TAK zły. Nie chcę Was straszyć. Podobno mniej niż 1/3 kobiet źle reaguje w pierwszym trymestrze, niemniej jednak przy planowaniu pracy na ten czas trzeba wziąć pod uwagę najczarniejszy scenariusz. Ten którego doświadczyłam był czarny jak smoła i wyglądał mniej więcej tak:
- Zacznijmy od mojej najmniej uciążliwej przypadłości. Przez bite trzy miesiące miałam wstręt do kawy. Okrutny, ogromny odrzut, nawet od jej zapachu. Tak duży, że mąż nie mógł pić swojej kawy, w mojej obecności.
- Przez większość dnia chciało mi się spać. Podejrzewam, że to nie przez brak kawy… Tak po prostu mogą działać hormony. Nie było mowy o pracy, była mowa TYLKO o spaniu. Nie dawałam rady nawet obejrzeć obejrzeć serialu czy poczytać książki!
- I najgorsze – jedzenie. Ta kategoria dzieli się na dwie: “jedzenie nieprzyjmowane” oraz „jedzenie zwracane”. Nie wiem jakim cudem jedzenia z tej drugiej kategorii było więcej! W każdym razie, jak możecie się domyślić, nie dawałam rady dobrze odżywiać mojego mózgu do pracy… Jedyne co udawało mi się przemycić do brzucha to banany (zdradzę Wam info z kolejnych odcinków – dostanę potem takiego wstrętu do nich, że wrócą do łask dopiero w trzecim trymestrze), kanapki z chleba słonecznikowego z białym kozim serem (skąd ten pomysł??) oraz naleśniki (niech żyje mąż! Przed pracą smażył mi zapasy na cały dzień, bo ja sama niestety nie mogłam znieść jakiegokolwiek zapachu z kuchni!).
Dodajcie sobie do powyższego totalny brak możliwości skupienia na czymkolwiek, bóle głowy, sen przerywany co godzinę potrzebą zrobienia siku, wieczny głód (pominęłam to w historii, ale to że mało jadłam to raz, a dwa że miałam bardzo niski poziom cukru we krwi, nawet po jedzeniu, więc byłam głodna niezależnie czy była kolacja czy nie…) i macie piękny przepis na katastrofę w działalności prowadzonej osobiście.
To był dla mnie szok.
ZUPEŁNIE (!) tego nie przewidziałam! Walczyłam ze sobą, zmuszałam się do pracy, nie dawałam rady, szłam spać, budziłam się głodna, zła, niewyspana – nie było mowy o zrobieniu czegokolwiek. Morale spadały z dnia na dzień. Aż któregoś dnia, sięgnęłam dna i stwierdziłam , że nie mam innego wyjścia jak przestać się nad sobą użalać i… iść do łóżka. Spędziłam w nim ponad 2 tygodnie, podczas których moją główną rozrywką było pokonywanie trasy łazienka-kuchnia (na wdechu, silne zapachy powodowały, że musiałam cofnąć się do łazienki)-łóżko. To był czas podczas którego nie otworzyłam ani razu komputera – tak było źle!
Także przestroga Cioci Kasi – planujesz ciążę, nie planuj innych wielkich rzeczy w swoim życiu. A przynajmniej weź poprawkę, że plany te mogą zostać wyśmiane przez los i przesunięte na nieokreśloną przyszłość :)
I siedziałam tak do końca czerwca w domu – głodna, zła, śpiąca czekając na jakieś wybawienie! Ostatecznie, na koniec miesiąca, wsiadłam resztką sił do samolotu i poleciałam cierpieć dalej, do mamy, do Polski :)
Dobra wiadomość jest taka, że faktycznie około 12-14 tygodnia ciąży (początek czwartego miesiąca) ta niemoc i życiowy nokaut przechodzą jak ręką odjął. Właściwie tak już w połowie sierpnia czułam się nieźle, a pod koniec nawet lepiej niż przed ciążą!
W drugim trymestrze…
…jako tako wstałam na nogi, otrzepałam się i zaczęłam myśleć „jak teraz ten zaniedbany bajzel posprzątać?”
Nie wszystko jednak było po staremu. Dalej wiele rzeczy ze strony mojego organizmu mnie zaskakiwało! Najbardziej dokuczliwym elementem drugiego trymestru była chyba senność. Chociaż nie, gorsze było poczucie papki zamiast mózgu. Może dam im miejsce ex eaquo, bo obie równie mocno utrudniały mi pracę…
Zacznijmy od senności.
Nie była to taka zwykła ochota na pójście spać. To było coś niezwykłego! Kiedy budziłam się o 7:30, a już o 11:30 czułam, że pora na drzemkę to za dziesiątym razem zrozumiałam co chce mi przekazać moje dziecko: „Matka, nie pracuj tyle. Odpoczywaj! Idziemy spać!”. I nie było dyskusji. Dodam tylko, że mowa tu głównie o miesiącach wrzesień i październik. Normalnie, gdybym była w Polsce, śmiało zrzuciłabym to na jesienne obniżenie sił. Będąc w Abu Dhabi nie bardzo miałam tu pole do manewru, bo za oknem codziennie uparcie była ta sama pogoda. O taka:
Postanowiłam z sennością nie walczyć, tylko się grzecznie przystosować. Dużo pomogła mi w tym lekcja kursu Oli Budzyńskiej – Pani Swojego Czasu (w którym wzięłam udział z wiarą, że pomoże mi ogarnąć nową rzeczywistość jaka mnie czeka :)) o krzywej efektywności dobowej. Niby już to wiedziałam, ale zgodnie z sugestią rozrysowałam sobie jak wygląda taka krzywa dla mnie w tamtej chwili i bardzo mi to pomogło. Po prostu dotarło do mnie, że jeśli coś chcę zrobić to mam na to czas max do 13:00. Potem to ruletka, a jak wiadomo – kasyno zawsze wygrywa :)
Czas papki!
Siły fizyczne – są! Zapał i motywacja – są! Mózg obecny? Niezbyt.
Bez niego trochę ciężko było o pracę umysłową. Niestety, po pierwszym trymestrze okazało się przerastają mnie nawet dotychczas proste zadania jak np. składanie zrozumiałych zdań, liczenie, logiczne rozumowanie (dobra, rozumowanie w ogóle :)). Także siłę to może i ja miałam, ale mentalnie dalej byłam bezużyteczna.
Poświęciłam ten czas na ogarnięcie spraw technicznych i trochę na naukę, która paradoksalnie sprawiła, że poczułam się lepiej i trochę mnie rozruszała!
Sytuacja poprawiła się w trzecim trymestrze, ale też nie do końca. Dalej zdarzyło mi się zrobić coś głupiego: włączałam czajnik bez pokrywki, nie ogarniałam liczenia reszty w sklepie, wychodząc z domu wracałam się po kilka razy, bo ciągle czegoś zapominałam. Dało się z tym jednak żyć.
W efekcie, do końca 6 miesiąca zrealizowałam:
– napisanie kilku postów na zapas,
– reaktywację darmowego kursu „Jak zacząć projekt biznesowy?”,
– start Bazy Narzędzi,
– skończyłam kurs Oli Budzyńskiej „Zorganizuj się w 21 dni”,
– i w ogóle uporządkowałam moje życie zawodowe przed przyjściem na świat pierworodnej :)
Dużo? Raczej nie. Ale i tak stanowiło to świetne fundamenty pod pracę jaką wykonałam w kolejnych miesiącach ciąży! Z tej jestem zdecydowanie bardzo zadowolona! Ale o tym w kolejnym odcinku!
Podsumowując ten długi post…
Moim zdaniem ciąża to niezbyt dobry czas na jakiekolwiek decyzje. Czy to na start z własnym biznesem czy na rozwód czy na dobieranie koloru ścian w salonie.
Z drugiej strony, niekoniecznie w trakcie da się sprawnie fizycznie funkcjonować. Wtedy, w momentach nudy i leżenia w łóżku, aż się prosi, by coś przeczytać, coś wymyślić, coś zaplanować.
Jeśli jakimś cudem zachce Ci się w ciąży jedna z tych trzech rzeczy, rzuć wszystko i bierz się do roboty! Kolejna okazja może się szybko nie powtórzyć :)
Co będzie dalej? Czy jak przyjdzie na świat moja córka będzie gorzej? Czy będę się z tego śmiała, że to tylko przygrywka? A może odwrotnie – dostanę jakichś super mocy? O tym w kolejnych odcinkach z serii #BiznesMamy! :)
Plan na kolejne odcinki jest następujący:
- #BiznesMamy – Wstęp
- #BiznesMamy – Trudne początki (to dziś!)
- #BiznesMamy – Ciąża – Przetrwać, pracować i nie zwariować?
- #BiznesMamy – Pierwsze wspólne miesiące
- …a dalej zobaczymy :)
I na koniec!
Chcę zaprosić Was do tworzenia tej serii razem ze mną! Łączysz ciążę lub macierzyństwo z własnym biznesem? Opowiedz swoją historię – pokażmy światu jak wygląda prawdziwe życie mamy w biznesie!
- Napisz ją na swoim blogu, Facebooku, Instagramie,
- Oznacz hasztagiem #BiznesMamy,
- W social mediach otaguj mój profil (np. Facebook: The Owner & Co. lub Instagram: @kasiapszonicka),
- Jeśli masz obawy, że jej nie znajdę, wyślij mi jeszcze linka na adres kontakt@kasiapszonicka.pl :)
Przeczytam wszystkie historie i zadbam by najciekawsze trafiły do szerszej publiczności!
Gratulacje! A tak z ciekawości: gdzie planujesz urodzić? :)
Dzięki! Młoda urodzi się w Abu Dhabi :)
Z nowymi sytuacjami w życiu takimi jak ciąża czy opieka nad noworodkiem niestety jest tak, że nijak nie da się przewidzieć, jak to będzie wyglądało właśnie u nas. Jedna kobieta w ciąży kwitnie i w ogóle nie czuje, że jest w ciąży, inna niezdolna jest do normalnego funkcjonowania. Ja akurat ciążę zniosłam dobrze, ale to co działo się później… kompletnie mnie przerosło. Wyrobiłam sobie oczekiwania na podstawie dziesiątek relacji innych matek, z których jednoznacznie wynikało, że będzie euforycznie i wspaniale. Było “trochę” inaczej ;-)
Życzę powodzenia i oby u Ciebie teraz było już “z górki”.
Dzięki za komentarz! Nauczona sytuacją staram się nie wyrabiać żadnych oczekiwań, ale wiadomo – dużo chciałabym zaplanować, więc i oczekiwania jakieś są. Ciężka sprawa :)
Gratulujemy! :) Fajny był ten fragment: Wiedziałam, że rok 2016 przyniesie zmiany, bo już wtedy zaklepany był ślub, przeprowadzka do Abu Dhabi, pod koniec roku miałam rozwijać nowy biznes…Czy w znając taką przyszłość planowałam dziecko? I tak, i nie! Chociaż chyba jednak z przewagą na „tak”.Dobrze zorganizowana i przedsiębiorcza kobieta niczego się nie boi! Ale faktycznie na własnej skórze przerobiłyśmy obie z Anią wszystkie Twoje doświadczenia (poza tym, że u mnie kawą okazało się awokado i pieczony kurczak ;) ). Na dodatek mój Stachu pojawił się zupełnie niezaplanowany, a 2 miesiące po nim córka Ani – Tosia. Nasz biznes ciągnęłyśmy… Czytaj więcej »
No właśnie, w takich sytuacjach jak ta, nawet najlepsze zorganizowanie nie zapobiegnie nokautowi :D Mam nadzieję, nauczona doświadczeniem, że teraz pójdzie mi lepiej ;) Trzymam za Was kciuki!
Kasiu, jak ja Cię świetnie rozumiem! :) Jak tylko w drugiej ciąży poszłam na zwolnienie, założyłam bloga i też miałam wobec niego wielkie plany i ogromny zapał do pracy. Blog owszem, rozwija się ładnie, ale nie publikuję nawet połowy tego, co sobie zaplanowałam.Kiedy czytam o Twojej ciąży – jakbym czytała o sobie :) Trudno powiedzieć jak to będzie po porodzie – obecnie moja córeczka ma prawie 11 miesięcy i z moją “pracą” raz było lepiej, raz gorzej. Decydowały o tym dwa czynniki: długość drzemek Małej i moje wyspanie (lub jego brak ;)).Gratuluję Ci z całego serca i mocno trzymam kciuki,… Czytaj więcej »
Dziękuję! :) Czyli ja na nowy rok powinnam sobie życzyć jak najdłuższych dziecięcych drzemek :D
Super temat, tylko szkoda że pojawia się teraz a nie rok temu, może by mnie tyle spraw nie zaskoczyło :)I nie żebym chciała straszyć, ale w III trymestrze też różnie bywa. Są kobiety, które dostają niesamowitej energii i mogą góry przenosić, ale nie zawsze tak jest – też może pojawić się senność, wieczne zmęczenie. No i rosnący brzuch może sprawiać różne problemy – moja córa tak się ułożyła, że w 9 miesiącu prawie nie mogłam chodzić, bo czułam okropny ból, przez cały miesiąc nie wyszłam z domu. Zupełnie nie byłam na to przygotowana, pokrzyżowało mi to sporo planów. Niestety takie… Czytaj więcej »
Dzięki za komentarz! Zdradzę Ci z kolejnego odcinka, że mnie trzeci trymestr narazie oszczędza – na szczęście! Wiadomo, że jest ciężko (dosłownie), nie mogę tak długo siedzieć przy biurku, mam napady chęci na drzemkę, ze spaniem różnie bywa… Ale zdecydowanie lepiej moja psychika znosi to, niż nokaut z początku ciąży :) Także korzystam póki mogę i organizuję na zapas :)
Gratulacje! U mnie też córeczka w drodze :). Senność to było hasło mojego I trymestru, na szczęście mdłości mnie ominęły, ale nie zmienia to faktu, że cały lipiec i sierpień przespałam. Na szczęście to martwy okres w mojej branży :). W drugim trymestrze dostałam takiego kopa, że czułam się lepiej niż przed ciążą, więc podobnie jak u Ciebie :). Jednak u mnie senność też minęła. Została jedynie papka z mózgu. Pregnancy brain to nie mit. Teraz już mamy III trymestr (rodzę w połowie marca) i jestem bardziej ospała, ale nie mogę narzekać – gorzej z organizacją wszystkiego na czas mojej… Czytaj więcej »
Dziękuję i również gratuluję! :) Postaraj się nie stresować – wszystko da się ogarnąć, masz jeszcze czas :) Trzymam kciuki za miłą końcówkę ciąży!
Dziękuję :).
Gratulacje ;) Bycie Mamą to wspaniała sprawa.
Muszę jednak sprostować, że niestety, ale po prostu miałaś “pecha” załapać się na wszystkie niemiłe symptomy ciąży :(. Chyba, że to ja miałam szczęście i wszystko, o czym piszesz mnie ominęło. Pracowałam na normalnych obrotach i dopiero w 9. miesiącu poszłam na zwolnienie, bo już było mi ciężko wysiedzieć w biurze ;)
Niemniej jednak cykl bardzo fajny ;) Czekam na kolejne części ;)
Dziękuję! Właśnie ciężko ustalić tutaj jakąś regułę, dlatego w żadnej mierze nie mówię, że każdego taki nokaut spotka. Wręcz przeciwnie – dopóki go nie doświadczyłam, nawet nie wiedziałam, że może mnie coś takiego, o takim natężeniu czekać :) Przez co nie wzięłam poprawki na pracę w tym czasie i plany nie poszły zgodnie z planem… Mam nadzieję, że po narodzinach Młodej, wszystko pójdzie mi trochę lepiej :D Trzymaj się ciepło! :)
Jak to mówią, przygotuj się na najgorsze, nastaw się na najlepsze ;P Czy jakoś tak. Zaczynam się zastanawiać, czy nie sprawdza się reguła, że ciąże z dziewczynkami są trudniejsze… zrobiłam małą ankietę wśród znajomych i zazwyczaj się sprawdza… że Mamy, który miały w brzuchu dziewczynki czuły się znacznie gorzej, a te z chłopcami dostawały dodatkowych mocy ;)
Dobrze, że już się lepiej czujesz ;*
Mam nadzieje, ze początkowe kłopoty są zapowiedzią, że wszystko się ułoży. Z opowieści moich znajomych wyciągnęłam wniosek, że każda z nas jeśli chodzi o macierzyństwo kiedyś dostaje w d…:-) Moja ciąża poza trochę większą ochota na sen była pod względem pracy bardzo dobrym okresem.Nic nie zapowiadało tego jak moje życie zmieni się po urodzeniu córki. Właściwie przez ponad rok była tak wymagającym dzieckiem, że nie dało się zrobić NIC :-) poza opieka nad nią. Ta kobieta spala 15 minut dziennie co podobno jest niemożliwe ! Jest możliwe :-D….Ma się dobrze mimo to.Weglug mojej krzywej czas kiedy mogę coś zrobić wypada… Czytaj więcej »
:D Jak widać każda historia jest inna :) Dziękuję bardzo i trzymam kciuki również za Ciebie i Twoje sukcesy :)
Gratulacje, no ciekawe jak to się poukłada, jak dziecko będzie już na świecie. Z niecierpliwością czekam na kolejne posty już całkiem niedługo.
Dziękujemy! :)
Jakbym czytała o sobie. Dokładnie tak wyglądała moja ciąża. I też mam córeczkę, która za kilka dni skończy… 9 lat. Jednak też wtedy prowadziłam biznes. Też więcej zwracałam niż zostawiałam.Wielokrotnie w ciągu dnia i… nocy. Kawa, którą kocham, była wtedy wrogiem nr 1. I to odczuwanym z kilku km :) Pamiętam też poczucie bezsilności i frustracji. No bo jak to, ja muszę działać a tu łóżko i sen i sen i… łóżko wzywa. Pomogło odpuszczenie. I stwierdzenie, że jednak priorytety najważniejsze :) A inna historia była po porodzie… Mnie akurat trafił się hiper, mega, super wymagający egzemplarz… :) I znów… Czytaj więcej »
Dzięki za komentarz! Zobaczymy jaki egzemplarz mi się trafi… :D Na pewno dam znać! :)
Malutka po prostu dawała foszkami znać, że będzie miała charakterek :) A to świetnie! :D
Gratulacje raz jeszcze :*
Kasiu, czytając Twój post doceniam, że u nas obeszło się prawie bezboleśnie. Pracowałam, podróżowałam a i na bloga czas i siły się zawsze znalazły. Wiadomo, jedna ciąża drugiej nie równa, nie da się przewidzieć jak kobieta będzie się czuła i jaka będzie jej efektywność, ale chyba dobrze uświadamiać, że nie zawsze uda się nam wszystko zrealizować co zaplanowałyśmy, a nasz organizm może w pewnym momencie zastrajkować :) I warto wziąć to na klatę, spasować, odpocząć. Powodzenia!
Lepiej bym tego nie ujęła! :)
Cudowna wiadomosc Kasiu o ciazy, dopiero teraz sie dowiedzialam i musze powidziec ze pieknie Ci z brzuszkiem! Gratulacje!
Zapraszam Cie serdecznie na mojego bloga lifestylowego, gdzie opisuje swoj pobyt w USA, zycie i studia w Londynie oraz zamieszczam cenne porady na temat szukania pracy, pisania CV/ przygotowania na rozmowy kwalifikacyjne.
Szczegolnie zapraszam na ostatni post – relacja z Paryza, gdzie spedzilam Sylwestra!
Zapraszam
http://www.misstwentysomething.com
Nokaut to dobre określenie ;-) Będąc w stanie “błogosławionym” zdecydowanie częściej czułam się znokautowana niż faktycznie pobłogosławiona, choć oczywiście cieszyłam się i tak dalej. Ale fakt, że ile ciąż (…i porodów) tyle historii. U mnie 1szy trymestr był jedną wielką spinką, drugi – euforią, trzeci – modlitwą o poród ;-) Będę śledziła serię o biznes-mamach. Wprawdzie, póki co, pracuję na etacie, ale chętnie bym do Was, bizneswomen, dołączyła. Energii życzę!
No i tak to jest przy dzieciach, że dopiero teraz przeczytałam twoje posty z serii biznes mamy ;) U mnie ciąża była praktycznie idealna. Dobre samopoczucie, możliwość pracy, super wyniki badań…No wszystko extra! Po porodzie było już trochę gorzej. Pracując jako instruktor fitness niejako zmusiłam się do “wypadnięcia” z rynku, ale teraz dziecko jest jednocześnie moim atutem, jak i przeszkodą w pracy. Tyle że ja o tym chcę dokładnie opowiedzieć na swoim blogu z okazji dnia matki ;) Ot, taki długoterminowy projekt ;)
Trafiłam na ten post z “10 myśli o pracy z maleńkim dzieckiem na ręku” – pomyślałam, że najpierw poczytam wcześniejsze odcinki. Dziękuję za tę serię! Piszesz o niesamowicie ważnych kwestiach, które niby wydają się logiczne, ale jak przyjdzie co do czego – wcale nie jest tak łatwo. Dobrze wiedzieć, jak sytuacja może wyglądać. W moim przypadku to wszystko, o czym piszesz, jeszcze przede mną. Jak będzie? Kiedyś zobaczymy :). Warto się przygotować psychicznie i nie oczekiwać od siebie cudów. A nasz organizm to chyba najlepszy wyznacznik tego, co powinnyśmy robić! Ciało całkiem nieźle sygnalizuje nam, czego potrzebuje – i to… Czytaj więcej »