W dzisiejszym poście z serii Historie Waszych biznesów przeczytacie historię Agnieszki, którą poprzedniej wiosny miałam okazję poznać osobiście. Już wtedy chyba miała w planach realizację pomysłu, o którym dziś pisze! Obserwowałam jego rozwój i z wielką przyjemnością otworzyłam maila, w którym Aga przysłała swoją historię!
Chętnie publikuję dzisiejszy post, ponieważ świadome podejście do ubrań jest mi bardzo bliskie. Uwielbiam zakupy ciuchów z drugiej ręki – nic tak nie poprawia humoru jak pełnowartościowa zdobycz upolowana za ułamek ceny. Przynajmniej pół mojej szafy składa się z takich skarbów i raczej nie przewiduję, by proporcja ta miała się zmienić :)
Poznajcie drogę do biznesu Agnieszki, prowadzącej sklep z odzieżą vintage z Londynu – Lumpeks Londyn.
Pomysł na Lumpeks Londyn przyszedł do nas bardzo naturalnie. Na co dzień noszę używane, lumpeksowe ciuchy, tylko sporadycznie kupując coś „nowego”. Widać to zresztą na zdjęciach na moim blogu i czytelniczki to zauważają: wiele z nich pyta mnie, skąd mam tę czy inną sukienkę. Pomyślałam wtedy, że coś jest na rzeczy: czemu by nie podzielić się swoimi znaleziskami z innymi? Nie każdy ma okazję pokręcić się po niezwykle bogatych w stare ciuchy sklepikach z używanymi rzeczami, targach ulicznych, czy specjalnych wyprzedażach ciuchów vintage, porozrzucanych w najróżniejszych dzielnicach Londynu – żeby wymienić tylko Shoreditch, Dalston czy Hackney. Mam w zamiarze przeniesienie tego doświadczenia na grunt polski i każdemu dać okazję poszperania w takiej starej, londyńskiej szafie – nawet, jeśli tylko wirtualnie!
W dodatku, razem z J., moją współlokatorką, w zasadzie co tydzień lądowałyśmy w londyńskich charity shopach – lokalnych angielskich sklepach charytatywnych/lumpeksach i wierzcie mi, można tam znaleźć naprawdę niezwykłe kreacje. Spędzałyśmy tam zdecydowanie o wiele więcej czasu, niż to przyzwoite. I o wiele więcej, niż mój chłopak Maciek może wytrzymać bez wyciągania telefonu z nudów.
Z uwagi na to, że dochód ze sprzedaży takich sklepów idzie na cele charytatywne, nie czułyśmy zbytnio z J. wyrzutów sumienia kupując taką górę ubrań. Jednak wszystkiego nie mogłyśmy przecież kupować dla siebie, a szkoda było takie perełki zostawiać na wieszaku. To jeszcze jeden powód, dla którego założyłam Lumpeks Londyn.
Jest jeszcze jedna kwestia… z przemysłem odzieżowym mam sporo problemów, nie podoba mi się sposób produkcji ubrań, krew mi się gotuje jak myślę o sweatshopach, fabrykach, w których (często zbyt młodzi!) pracownicy harują za marny grosz.
Najlepiej byłoby chyba bojkotować sieciówki i kupować wszystko u lokalnych projektantów lub szyć samemu własne rzeczy. Zdaję sobie jednak sprawę, że to naiwne. Większości na to nie stać, to luksus – dla mnie również. Mam nadzieję, że Lumpeks okaże się takim kompromisem.
W taki sposób zrodziła się marka, której celem jest promocja recyclingu i świadomego stylu życia – poprzez modę. Bo właśnie w to wierzę, że poprzez takie małe, codzienne wybory, jak mniejsze zużycie wody, recycling, możemy pozytywnie wpłynąć na otaczający nasz świat. A że przy okazji dobrze się bawimy, kupując takie używane ciuchy? Tym lepiej!
Wycieczki po Londynie w poszukiwaniu ciuchów zaprowadziły nas w naprawdę ciekawe miejsca. Wszystko starannie dobieramy, patrzymy na materiał, stan zużycia. Wszystko to odbija się trochę na cenie, która – nie oszukujmy się – może być o parę złotych wyższa od ciucholandów, w których można kupować ubrania na worki. Stawiamy na jakość, dlatego zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. Chcemy wyszukiwać perełek, a nie hurtowo sprzedawać używane ubrania – tym Lumpeks Londyn ma się właśnie wyróżniać.
Sprzedaż prowadzimy z naszej strony internetowej lumpekslondyn.com. Bardzo chcemy, żeby klient czuł się u nas przyjemnie, nawet jeśli to „tylko” sklep internetowy. Dużo czasu poświęcamy na robienie starannych zdjęć – co weekend nasz salon zamienia się w prawdziwy warsztat, z modelkami (głównie nasze znajome i ja sama!), znajomą fotograf na kanapie (bo stamtąd łapie najlepszy kadr i światło), A. po drugiej stronie prasującej żelazkiem parowym na bieżąco, i w końcu Maćkiem trzymającym blendę i parzącym nam od czasu do czasu kawę.
Krótko mówiąc, chcemy, żeby nasz klient czuł się jak w ‘prawdziwym sklepie’ – zgodnie z mottem, że to co używane, nie znaczy wcale, że gorsze.
Od niedawna rozstawiamy się także na targach vintage w Londynie, by tam sprzedawać nasze zbiory osobiście. Bardzo byśmy chcieli w przyszłości pojechać też na te warszawskie, bo wiem, że tam się sporo dzieje. Ale wyznajemy zasadę małych kroczków, bo tylko tak można coś osiągnąć w biznesie, bez wielkiego kapitału – za to z grupą pomocnych przyjaciół, pasją, misją i determinacją.
[infobox maintitle=”Chcesz pokazać się w serii Historie Waszych biznesów?” subtitle=”Nic prostszego! Napisz swoja historię, załącz zdjęcia, grafiki, co uważasz za stosowne i wyślij na adres catherine@theowner.co! Więcej o tym na co zwrócić uwagę przy spisywaniu historii przeczytasz tutaj (kilknij!).” bg=”red” color=”black” opacity=”off” space=”30″ link=”https://kasiapszonicka.pl/2013/06/mam-taki-pomysl/”]
[…] Agnieszka i Lumpeks Londyn – bardzo podoba mi się pomysł Kasi – na jej blogu możecie znaleźć historie osób, które zdecydowały się na założenie własnej firmy. Tym razem Agnieszka i jej Lumpeks Londyn. Świetne! […]
O wow <3 Świetny pomysł, od razu zamarzyłam o powrocie do Londynu! Trzymam kciuki za ten pomysł i ślinię się do niektórych rzeczy - mam na razie ciuchowy detoks.
Kasia, świetny jest ten cykl.
<3
Dziękuję za trzymanie kciuków :)
Przyjedźcie do Polski, nie bójcie się!
:D
Nie przypuszczałbym, że można stworzyć firmę zajmująca się sprzedażą ubrań w taki własnie sposób :) Niemniej jednak jestem pod dużym wrażeniem, że udało się doprowadzić wszystko do takiego stanu, który daje nie tylko satysfakcję, ale również zarobki :)
Pozdrawiam mega pozytywnie
Oooo, baaardzo dobry pomysł. Dziewczyny wbijają się tutaj w niszę (w której ja jestem) tych, którzy chcą kupować rzeczy w second handach, ale brakuje im cierpliwości, samozaparcia, umiejętności, itd żeby samemu coś znaleźć w tonach szmat. To ja śmigam oglądać, co tam jest na stronie i dodaję do ulubionych :)
Świetny pomysł na biznes! Jakoś sama nigdy nie mam weny, żeby chodzić po lumpeksach i wyszukiwać takie perełki, a jak już się skuszę, to z reguły nie mam szczęścia. ;)
Ciekawy biznes, z chęcią zajrzę na stronę. Moze znajdę cos dla siebie?
Bardzo fajny pomysł na biznes! Też miałam w życiu taką fazę chodzenia po lumpeksach i również spędzałam tam zdecydowanie za dużo czasu. Gdy znajdzie się jakąś perełkę, to ma się nadzieję, że za kilka dni znajdzie się następną. To wciąga!
Oczekujesz jeszcze na takie historie? ;>
Jasne! :)