Tak jak zwykle kolejne lata kończyłam myślą o treści podobnej do „ble, znów marnizna, a miało być tak pięknie”, tak mijający rok zaliczam do bardzo udanych. Nie wiem czy to kwestia rosnącej z wiekiem umiejętności doceniania tego co mam, czy po prostu wreszcie spełniłam własne wymagania (nie sądzę…). W każdym razie, nie narzekam! Oczywiście, nie wszystko poszło zgodnie z planem – wielu postanowień nie zrealizowałam (mój rozmiar spodni tylko się zwiększa :)), los przyniósł mi jednak kilka fantastycznych wydarzeń, których nie zaplanowałabym nawet w najśmielszych marzeniach.
No właśnie, los. W wielu aspektach życia miałam szczęście i przytrafiło mi się coś dobrego. Doceniam to i cieszę się z tego niezmiernie, ale nie na tym jednak chce się skupić u progu nowego roku. Nie chcę składać sobie życzeń na nowy rok i czekać aż się spełnią. Chciałabym za to podkreślić swoją moc sprawczą. Moc moich decyzji. W końcu większość dobrego zdarzyła się, bo dobrze wybierałam!
Przede mną spisywanie planu na nowy rok (w głowie mam go od dawna), przydałoby się więc zatrzymać na chwilę i utwierdzić w przekonaniu, że mam wpływ na to jak za 12 miesięcy ocenię rok 2016.
I Ciebie też do tego zachęcam! Niezależnie od tego jaki był Twój rok, pokaż sobie, że los był w Twoich rękach!
Jakie 3 dobre decyzje podjęliście w tym roku?
3 najlepsze decyzje jakie podjęłam w 2015 roku
Rebranding i zmiany na blogu
Pod koniec 2014 roku wreszcie mnie oświeciło i zdecydowałam się jaka nowa nazwa będzie dla bloga najbardziej odpowiednia. “The Owner & Co.” zastąpiło starą dobrą (ale nie aż tak żeby została…) “Catherine The Owner” w styczniu 2015, rozpoczynając jednocześnie stopniowe zmiany w charakterze bloga.
Dzięki temu udało mi się płynnie przejść z bloga lifestylowego, który opowiadał o moim życiu jako osoby przedsiębiorczej, do bloga w dzisiejszej formie. Nie jest to blog ekspercki, bardziej dzielę się z Wami moimi doświadczeniami, umieszczam na nim jednak bardziej konkretne informacje niż wcześniej. I to mi się niezmiernie podoba!
Proces rebrandingu (czyli zmiany marki) jaki przeszłam był trochę kłopotliwy, czasochłonny i do dziś odczuwam niektóre negatywne skutki, niemniej jednak zdecydowanie było warto!
The Owner & Co. to miejsce, z którego jestem niezmiernie dumna i zawsze mi go mało. W kolejnym roku zmian już nie przewiduję, za to wreszcie skupię się na rozwoju tego miejsca. Bo dzięki dobrej decyzji fundamenty mam już gotowe i eleganckie :)
Przeprowadzka
W pierwszych tygodniach tego roku spakowałam graty pierwszej potrzeby i przeniosłam mój dom do Londynu. Jeździłam tam regularnie od kilku lat, znałam to miejsce jak własną kieszeń, więc nie spodziewałam się, że cokolwiek mnie zaskoczy. A już na pewno nie, że będę potrzebowała się z tym miejscem „oswoić”… A jednak!
Przez dwa miesiące po przyjeździe kompletnie nie mogłam się odnaleźć. Nie wiedziałam gdzie są moje rzeczy (wzięłam je z Polski czy jednak nie?), nie umiałam się skupić w miejscu pracy (nasz stary pokój był klaustrofobiczny, a biurko wybitnie niewygodne – więcej o moich doświadczeniach z pracą w domu przeczytasz tutaj), zaczęłam też odczuwać problem braku towarzystwa (okazało się, że wcale nie mam w Londynie tak wielu znajomych jak mi się wydawało…). Co więc mogłam zrobić? Mogłam się stresować, mogłam walczyć, ale mogłam też wrzucić na luz. Jak się pewnie domyślacie, wybrałam opcję ostatnią i bardzo sobie to chwalę.
W efekcie przestałam się denerwować zmianą, podjęłam strategię “zrób co możesz” i małymi krokami doszłam do miejsca, w którym jestem. W międzyczasie los zesłał mi nowe fajne mieszkanie, nowe znajomości (tu mu trochę pomogłam), nowe pomysły i kryzys został szybko zażegnany.
Z dzisiejszej perspektywy uważam, że przeprowadzka do Londynu to był świetny pomysł. Dała mi ona wiele niepowtarzalnych szans i odkryłam dzięki niej jakąś nową część siebie. Zmieniła ona moje życie na wielu płaszczyznach (m.in. założyłam firmę w Anglii), nie cofnęłabym jej nawet gdyby ktoś chciał mi dopłacić :)
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to w nowym roku również czeka mnie przeprowadzka. Narazie nie mogę zdradzić gdzie, ale zapowiada się ciekawa przygoda! Tylko tym razem przygotuję się do niej lepiej :)
Stworzenie pierwszego kursu
W przyzwyczajeniu się do nowego miejsca zamieszkania bardzo pomogła mi… praca. Tak, praca nad blogiem, a konkretniej nad narzędziami dla Was. Na pierwszy rzut poszło coś co chciałam zrealizować od dawna – “pierwszy krok” w wersji instant. Drogowskaz dla każdego kto chce zrealizować jakiś projekt biznesowy, ale nie wie jak zacząć – kurs „Jak zacząć projekt biznesowy?”.
W jego pierwszych dwóch edycjach wzięło udział ponad 1400 osób! Liczba ta przeszła moje najśmielsze oczekiwania i utwierdziła w przekonaniu, że przygotowywanie dla Was materiałów ułatwiających pracę nad biznesem to dobry pomysł.
[Uwaga, kurs mailowy jest teraz zamknięty, ale gdyby ktoś go potrzebował, to zawsze można sobie kupić kurs w formie eBooka tutaj. Przypominam, że subskrybenci newslettera mają na niego 30% zniżki! Gdyby ktoś zgubił hasło, dawajcie znać, prześlę Wam jeszcze raz.]
Przy realizacji kursu nauczyłam się tony nowych rzeczy! Nie tylko technicznych (takich jak obsługa newslettera albo budowanie stron lądowania), ale przede wszystkim organizacyjnych i biznesowych. Mimo, iż kurs był bezpłatny i w sumie do niego dopłaciłam (to jest ciekawy temat, jeśli interesuje Was stworzenie takiego kursu, dajcie mi znać – napiszę o tym post i Wam trochę opowiem o zyskach i kosztach mojej decyzji), jestem bardzo zadowolona z tego, że udało mi się go stworzyć!
Cały kolejny rok będę czerpać z wiedzy, którą dzięki niemu zdobyłam!
Podsumowując krótko, rok 2015 był dla mnie udany. Nie zrobiłam wszystkiego co chciałam, ale już te 3 rzeczy wspomniane wyżej i nauki jakie z nich wyniosłam, powodują na mojej twarzy duży uśmiech!
W nowy rok wchodzę z nadzieją, że los znów postanowi mnie wspierać w realizacji planu. Wyglądam też z ekscytacją na niespodzianki jakie może mi przynieść – niezależnie od tego czy będą zgodne z planem na 2016 czy nie.
I jeszcze jedno! Jeśli miałabym sobie jednak życzyć JEDNEJ rzeczy na nowy rok, chciałabym… jeszcze więcej dobrych decyzji!
2016, możesz przybywać! Jestem gotowa :)
Kasiu, ogromne gratulacje! Podziwiam Twoją determinację i odwagę! Ciągle sięgasz wyżej (z korzyścią dla nas wszystkich) i oby tak dalej!
Tak mi miło, dziękuję! :) Bez skromności powiem, że determinacja to super sprawa – polecam ją każdemu :) Trzymaj się ciepło i samych sukcesów w nowym roku!
Ja chętnie poczytam o zyskach i kosztach z kursu :)
No to zaczynam pisanie! :) PS. Udanego Nowego Roku!
Koniecznie napisz o kulisach tworzenia takiego kursu. Z wielka checia przeczytam :)
Gratulacje! Pokazujesz swoja postawą i działaniem, że warto spelniać swoje marzenia :) Ciesze się, że ostatecznie ejsteś zadowolona z podjętych w 2015 roku decyzji, to wazne, żeby móc sobie to powiedzieć, robiąc podsumowanie :)
Życze Ci tych dalszych, dobrych decyzji:)
Dziękuję za życzenia! Również życzę Ci Magdo samych sukcesów! :)
Prosze bardzo. Ja nie będę oryginalna, również dziękuję:)
Cześć Kasiu, ja jak zwykle śledzę, czasem komentuję :) Bardzo się cieszę, życzę samych dobrych decyzji :) Jestem jak najbardziej zainteresowana kulisami tworzenia kursu!
Olga, będą kulisy tworzenia kursu w takim razie! Jeszcze dziś będę planować ten post :)
Gratuluję sukcesów mijającego roku! Zaobserwowałam, że przeprowadzki i podróże powodują to, że stajemy się bardziej odważni w sięganiu po to, co sobie wymarzymy, jesteśmy bardziej otwarci i poszerzamy horyzonty myślenia. Zmiana otoczenia raz na jakiś czas jest bardzo korzystna. Super, że zdecydowałaś się na przeprowadzkę. Życzę kolejnych sukcesów w Nowym Roku!
Magda, dziękuję za życzenia! Masz rację, że zmiana otoczenia pozytywnie wpływa na otwartość i odwagę – zdecydowanie polecam to każdemu :) Trzymaj się ciepło! K.
To fantastyczne móc tak podsumować kończący się rok. W kolejnym życzę Ci jeszcze więcej dobrego i kolejnych wyzwań kończących się sukcesami :)
Dziękuję! :)
Gratsy :)
Moją najlepszą decyzją w 2015 była przeprowadzka do Portugalii. Niestety, program się skończył i musiałam wrócić… Kiedy czytam twojego bloga mam wrażenie, że zakładanie biznesu w Anglii to jakaś bułka z masłem. Czy tak jest? Napiszesz kiedyś co jest podobne, co inne niż w Polsce, co lepsze, co gorsze?
Wiolu, jeśli miałabym ocenić trudność prowadzenia biznesu w Polsce i w UK w skali od 1 do 10 gdzie 10 to bardzo trudne, a 1 bułka z masłem to Polska dostałaby 9 punktów, a Anglia 3. Nie jest to aż tak łatwe, że nie trzeba nic – dalej obowiązują tu np. przepisy unijne o VAT, które są dość skomplikowane, ale samo założenie firmy, prowadzenie jej i formalności z tym związane są dość proste. A jeśli coś proste nie jest to jest to bardzo dobrze wytłumaczone na stronach rządowych albo nawet są z tego oficjalne materiały szkoleniowe. Także, moim zdaniem te… Czytaj więcej »
Wow 1400 osób! Wielkie gratulacje, brzmi powalająco! Życzę kolejnych sukcesów w nowym roku!
Dzięki! :)
Kasiu to ja Ci życzę tych dobrych decyzji w 2016. Obyś miała ich jak najwięcej. Wiem, że dla Ciebie był to pracowity rok i jak widać bardzo udany. No i oprócz sukcesów na polu zawodowym udało Ci się jeszcze odwiedzić kilka fajnych miejsc na wypoczynek.
Trzyma kciuki za nową przeprowadzkę ;)
Bardzo Ci dziękuję! :)
Gratulacje, Kasiu – konkretnie i inspirująco! Trzymam kciuki za 2016 :)
Dziękuję! :)
Dokładam się do gratulacji i trzymam kciuki za wszystkie ambitne plany na 2016, a zwłaszcza za nowy kurs. Ps. właśnie się pakuję i wracam na angielską ziemię, także szykuj się na spotkanie ;)))